Ja bym brała basil mitre jada - nawet jest wersja granatowa. Zupełnie cywilna i przyciąga wzrok innych rowerzystek.
Jako drugą sakwę (nie do pracy a na ziemniaki i różne większe graty typu wiertarka itp) mam właśnie
Basila. Cenowo wygląda lepiej ale i jakość trochę gorsza.
Z pewnością nie wytrzymuje takiej ulewy jak Ortlieb - przecieka głównie na zamkach, mimo zakładki z materiału. To był główny powód dla którego później wykosztowałem się na Ortlieba - mimo że ludziom żyje się dostatnie ja wciąż nie śpię na pieniądzach
ale przemoknięte książki i laptop to większy problem.
Przyczepienie sakwy do ramy za pomocą rzepów to też słaba strona mojego basila - przy większym bagażu na zakrętach po prostu puszczają. Są jeszcze paski na górze i te trzymają bardzo dobrze. Jednak wpinanie i wypinanie tej sakwy jest uciążliwe w porównaniu z Ortliebowym "wkliknięciem". Z drugiej strony przypuszczam, że duuużo trudniej zerwać taki pasek niż złamać ortliebowy plastik.
W środku mój basil nie ma nic, żadnego organizera. Jednak nie jest to worek: 2 małe kieszenie + 2 duże + góra to całkiem niezły układ pozwalający mi zachować porządek.
W obu sakwach jest pasek na ramię ale i tak nie używam.
Układ zaczepów w ortlibie jest odrobinę denerwujący gdyż nie można go schować i zdaża mi się o coś zaczepić, choćby o spodnie. Tutaj proste rozwiązanie basila ma przewagę.
Wiem Savil, że pewnie kupisz jeszcze inną sakwę, ale chciałem się podzielić moimi skromnymi doświadczeniami w tym temacie.