Szlaki turystyczne może obecnie znakować każdy, kto dogada się z lokalnymi władzami (MOSiR-em), czy nadleśnictwem. Nie ma również ujednoliconych standardów, co najlepiej widać po szlakach do jazdy konnej.
Nie wiem jak jest z jazdą konną, ale standardy znakowania szlaków rowerowych są i w rozporządzeniu o znakach i sygnałach drogowych (wzory znaków R-...) i w instrukcji PTTK, która mówi jak znakować szlaki i gdzie je wytyczać. Większym problemem jest to, że oba te dokumenty są tak bardzo do dupy, że należałoby solidnie wytargać za uszy ich autorów.
Znaki serii R-... są w ogóle niewidoczne nocą, bo nie są odblaskowe. Ktoś nie przewidział podstawowej rzeczy - że rowerzysta może jechać po szlaku po zmroku lub podczas np deszczu! W dodatku do kodowania używa się kolorów, których ilość jest bardzo ograniczona (widziałem już skrzyżowanie dwóch zielonych szlaków) i które z czasem stają się nieczytelne, bo kolor farby blednie. Oznakowanie numerami byłoby znacznie lepsze i pozwoliłoby na hierarchizowanie tras (międzynarodowe, krajowe, regionalne, lokalne, specjalistyczne). Już nie mówiąc o tym, że informacja zasadnicza na znaku (czyli pasek z kolorem szlaku, mówiący Ci czy jedziesz właściwym szlakiem) to może 1/10 jego wielkości, a pozostałem 90% to rysunek rowerka. Sam znak też jest niewielki i często trudny do wypatrzenia.
Z kolei instrukcja PTTK dopuszcza znakowanie szlaku po lewej stronie drogi, gdzieś po drzewach, czy słupach umieszczonych po 10m od jezdni, które nie zawsze widać z jezdni. To może działa przy szlakach pieszych, gdzie pieszy idzie sobie 5km/h, ale nie działa przy rowerach, które jadą szybciej i mają obowiązek trzymać się prawej strony drogi (czasem dwujezdniowej lub szerokiej).
Czytelne znakowanie skrzyżowań (zwłaszcza większych, np rond) w ogóle leży, bo instrukcja nie bierze pod uwagę, że szlak rowerowy może wjechać do miasta. Pomysł z "kończeniem" szlaków rowerowych w miejscach przypadkowych też jest "z dupy" - szlaki rowerowe winny się zaczynać albo przy stancjach PKP (bo to daje możliwość dojazdu z rowerem na początek szlaku) albo gdzieś na łączeniu z innym szlakiem. Początek szlaku przy urzędzie gminy lub przy przystanku PKS, to może ukłon w stronę płacącego (gminy), ale z punktu widzenia rowerowego jest BEZ SENSU!
Do turystyki takiej poważnej, co będzie przynosić realne dochody gminom to potrzebne jest oznakowanie znacznie lepszej jakości - na wzór czeskiego, duńskiego, albo dowolnego innego. Obecne oznakowanie nadaje się tylko do znakowania jakichś lokalnych szlaków MTB, bo jego zaletą jest mała inwazyjność.
Konieczna jest też instytucja, co będzie na poziomie krajowym koordynowała nadawanie numerów szlakom rowerowym - tak by numery się nie dublowały, by w jednym miejscu nie było szlaku 11 i 77 bo to z daleka wygląda podobnie, by zachowana była hierarchia tras itp. I - uwaga - w mojej opinii instytucją zajmującą się tym ABSOLUTNIE NIE POWINNO BYĆ PTTK, bo Oni ani nie mają narzędzi do panowania nad tym, ani nie czują tematu i widzą turystę rowerowego jako takiego pieszego, tylko bardziej. Co widać dokładnie po szlakach wytyczanych po piachu, korzeniach, terenach podmokłych i innych generalnie nieprzejezdnych rowerem z sakwami czy przyczepką. To są szlaki do rekreacji MTB, a nie do turystyki!