Ci rowerzyści, których wczoraj widziałem na Królewskiej i Marszałkowskiej akurat nie jechali buspasem.
Dodam że byli podobni do tych których spotkałem na Zamkowym.
Nawet próbowałem ich dogonić na poniatowszczaku, ale po całym dniu na rowerze i załatwianiu różnych spraw już nie szło. Pojechałem sobie na Saską Kępę, tam spotkałem jakiegoś znajomego kierowcę suwa, który z premedytacją przepuścił mnie na lewoskręcie. Potem Grochowska, skręt w jakąś ślepą uliczkę która prowadziła do parku w którym po jeziorku pływały żagluwaczki. Jejku są jeszcze miejsca w których naprawdę nie byłem.
Potem pobłądziłem sobie po Pradze, gdzie ustąpiłem pierwszeństwa urwanemu kołpakowi, kierowca widział że pojechał swoją drogą więc tylko pokazałem mu ręką w którą stronę.
Tak urwane koła i kołpaki zawsze mają pierwszeństwo
Generalnie udany rowerowo dzień