Ale być może wynaleziono od tamtej pory klin, który się nie wyrabia i nie powoduje luzów.
Z tymi luzami to nie jest tak, że sama koncepcja klina była zła. Była dobra, choć oczywiście korby na kwadrat i wielowpust są jeszcze lepsze, bo powierzchnia styku elementów jest znacznie większa i siły się lepiej rozkładają.
Problemy z tymi klinami były z innych powodów. Po pierwsze jakość materiałów. Jak ktoś przypadkiem miał możliwość dorobić sobie ośkę i klin z porządnej stali narzędziowej (np w FSO
), a nie z tego dziwacznego stopu w częściach ze sklepu, to zauważał nagle, że wyrabianie się elementów przestawało mieć miejsce. Niestety porządna stal w PRL była równie dostępna dla zwykłych śmiertelników, co talon na Poloneza z silnikiem 2,0
Drugim problemem były rozmiary klinów. Wbrew pozorom - było ich kilka! Podobnie jak osiek i wcięć na klin w nich - ośki miały różne długości i różne wycięcia. I korb wraz z otworami na klin. Inne były w rowerach Rometa, inne w rowerach zagranicznych, a jeszcze inne np w tandemach Rometowskich... a przynajmniej te trzy zidentyfikowałem (być może było ich jeszcze więcej). Korby, kliny i ośki między tymi rowerami nie były wymienne! Dany typ ośki należało stosować tylko z odpowiadającym mu rodzajem klinów i korby. A zastosowanie niewłaściwych części, choć optycznie wyglądających bardzo podobnie, skutkowało tym, że albo w ogóle nie szło tego zmontować do kupy, albo luz pojawiał się jeszcze zanim wsiadło się na rower. Raczej mało kto o tym wiedział i chodził po sklepach z suwmiarką, by kupić właściwe części. Serwisy też nie sprawdzały co mają - w kilku wręcz obsługa była oburzona moją sugestią, że kliny i ośki są różne i że akurat te co mają na stanie, nie będą mi pasowały. Umilkli, gdy pokazałem i dałem im zmierzyć zużyte części - o 5mm dłuższą ośkę z zupełnie innymi wycięciami i kliny o zupełnie innej średnicy.
Trzeci problem to niedokładność wykonania części. Kliny (bo ośki to rzadziej) z tej samej serii potrafiły mieć średnicę różną o 0,5mm. Otwory w korbach też wiercono z dość małą precyzją. Rezultat był taki, że jeden klin siedział dobrze, a drugi luźno i się momentalnie wyrabiał. A - znowu - kto to wszystko mierzył w sklepie?