A ja składam pokłon
mordercy Tirów - mała dziewczynka zaliczyła dwie gleby pod rząd, z których każda wyglądała jak by miała na pewno zginąć. Raz na torach tramwajowych, drugi raz jak zjeżdżała chyba na chodnik i plecami skasowała słupek typu syrenka.
Dziewczyna zawsze wstawała uśmiechnięta i goniła z ratownikami peleton. Za drugim razem ratowniczka pytała się "czy podbijamy statystykę".
Pomyślałem sobie, że to nie kurs na kartę rowerową i za trzecim razem już się chyba nie zatrzymamy po takiego
niszczyciela czołgów P.S.
Dlatego był jeden postój i trzeba było wyjąć samochód z peletonu i przepuszczać przezeń radiowozy, które ja później musiałem na wąskiej uliczce po breji wyprzedzać. Nie mam o to pretensji - do tego jestem.
Ale jest taka propozycja żeby ta osoba przecwiczyła sobie jazdę zimą na rowerze i wykonywanie pewnych manewrów w jakiś kontrolowanych warunkach. Na bocznej uliczce osiedlowej albo w parku.