@Raffi, wybacz, ale mi się z Tobą nie chce gadać, bo ciągle teoretyzujesz i każesz mi szukać informacji, które TY SAM powinieneś podawać na tacy, jako osoba ponoć? obeznana z tematem. Albo więc coś wiesz, albo.... udajesz i pytasz innych?
Mnie się pytasz tak ajkbym to ja miał wszystko wiedzieć? A może chcesz mi udowodnić brak znajomości tematu tylko... W jaki sposób? Że mam prawo oczekiwać jako płacący za bilet rozsądnego postępowania z moimi pieniędzmi?! jaja sobie robisz Raffi? To chyba oczywiste prawo każdego z podróznych, że płacąc za bilet - oczekuje odpowiedniego traktowania!
Jeżeli takie oczekiwania dla Ciebie nie są normalne to... Skąd się wziąłeś Raffi? Z Marsa? Z Księżyca?
Skoro znasz się na temacie o którym tu piszemy - to na pewno wiesz, jakie środki może podjąć urzędnik, aby zmusic wykonawcę robót do odpowiedniego ich wykonywania.
W moim przypadku - jeśli oddaję drukarkę do naprawy na okresie gwarancyjnym to wiem, że ma do mnie wrócić w co najmniej tak dobrym stanie w jakim ją miałem przed naprawą + musi być naprawione to co było zepsute. Tak samo od producenta oczekuję, że jeśli coś nie działa zgodnie z tym co on opisywał w broszurze i instrukcji użytkownika - to mu to oddaję. Do tego u niektórych dealerów, istnieje możliwość wzięcia sprzętu na testy - tak jak ostatnio miałem pewne MFP, które stało u nas tydzień, zanim została podjęta decyzja o ewentualnej wymianie sprzętu. Która się nie odbywał, bo sklep doinstruował nas co i jak działa, a co było ukryte ;P
Dalej - jeśli przyjedzie do mnie gość, naprawi dach, ale nadal cieknie w tym samym miejscu co ciekło - to musi naprawić ponownie to samo, aż do skutku.
Tak samo jak i działam ja sam. Jest problem - wszyscy narzekają, a ja siedzę i dłubię. I dłubię do oporu... Aż zrobię. Czasami mi się nie chce, ale jak człowiek wie, że od tego zalezy jego pensja to jakoś ma większą chęć mobilizowania się i zrobienia.
Ale to w firmie prywatnej.
Za to w urzendach jest niestety inaczej. tam pracownik ma wszystko w du...pie. "Czy się stoi czy się leży - pensja się należy!". A że pensja idzie z kieszeni podatników to już na to nikt nie patrzy.
I dlatego ja podejdę do Twoich przemyśleń @Raffi - tak jak mój Szef:
mam w d*pie czy i kto robi i jak robi - ma być zrobione. Kropka. A jak się nie podoba - to na pewno oni wiedzą gdzie mogą się zgłosić z wypowiedzeniami za porozumien stron. tak samo jak urzendas, który tym bu**elem zarządza - wie, co zrobić jak pracownik się op...ala i nci nie robi, albo robi źle. od tego są odpowiednie "dodatki motywacyjne".
I nic się nie stanie, jak taki pan G nie dostanie nagrody kwartalnej, trzynastki, piętnastki, czy comiesięcznej premii. Albo działa i wszystko jest na cacy i jest większa kasa - albo jej nie ma a potem jest out z firmy. proste?
I ja i każdy inny podatnik - mamy prawo denerwować się, widząc, że nasza kasa z podatków idzie w gó*wno i jest przesrywana i osrywana przez urzendasków!
Jeśli Ciebie @Raffi to dziwi, to ja nie wiem czy aby nie jesteś z Neptuna
Airbus:
Real Accident Airbus Crash ds forest@Raffi - obejrzyj filmik kilka razy i zastanów się nad zbyt dużym kątem natarcia. Wiesz, jakie to są opory dla samolotu? Samolotu, który nie jest myśliwcem? Takie coś, to ja sobie mogę porobić jakimś Su-27/33 w Lock Onie dla zabawy. W realu pewnie bym miał troszkę wilgotne plecy ;P - nawet wiedząc, że za sobą mam po bokach mam 2 potężne silniczki, które _powinny_ dać ciąg w ciągu sekundy. Gorzej jak jeden z nich się "zakrztusi" na pół sekundy, albo "moja sekunda" okaże się być za długa?
Piszesz coś o stallu, tak? A wiesz jak było naprawdę Raffi? Masz na tacy:
http://en.wikipedia.org/wiki/Air_France_Flight_296"From higher up, the forest at the end of 34R had looked like a different type of grass. But now that the aircraft was performing its flyover at only 30 feet, the crew noticed the aircraft was lower than the now-identified hazard fast approaching."
Tfumaczenie z google:
"Z wyżej, las na koniec 34R wyglądał jak inny rodzaj trawy. Ale teraz, że samolot wykonywał swoją estakady oddalony zaledwie o 30 metrów
(ca 9 metrów), załoga zauważyła samolot był niższy niż teraz-szybko zidentyfikowane zagrożenie zbliża."
Podtrzymuję: Błąd pilotów. Powinni wcześniej zapoznać się dokładniej z mapą okolic i udać koniecznie do okulisty.
Podtrzymuję 2: Raffi - proszę, abyś poczytał więcej zanim cokolwiek napiszesz. Znowu pokazałeś, że masz problemy z wyszukiwaniem odpowiednich informacji i argumentów - znowu się podłożyłeś...
Zważ też, że panowie piloci zrobili w realu w dużym samolocie coś, czego
nie robią piloci myśliwców na pokazach - nie schodzą na max nisko podczas bardzo niskich przelotów z dużym kątem natarcia. Zresztą, były 2 przypadki nadmiernej wiary w swój samolot, oba przypadki u Rosjan, z rosyjskimi Su. W I przypadku na Le Bourge - zabrakło im kilku metrów nad ziemią i zawadzili brzuchem o pas startowy - musieli się katapultować. W II przypadku podczas pokazów pilot p...ął o ziemię a resztki samolotu poszły w tłum. Z ofiarami śmiertelnymi na widowni.
Zwróc uwagę na to co jest w ramce po prawej stronie. Nie ma mowy o stall engines. Jest mowa o "Pilot error".
COVEC - ale dlaczego nie? Przecież u nas w Polsce nie liczy się jakoś i terminowość wykonywanej pracy, ale cena. Nawet jak jest wzięta w kosmosu! ;P
I nie pisz proszę, że idealne wykonywanie prac to utopia, bo tak nie jest. ja Ci mogę podać dziesiątki przykładów, w których ja się podejmowałem czegoś i... to robiłem. na czas, terminowo, za odpowiednią kwotę
A że w krainie nadwiślańskiej są ludzie, którzy podejmują się nie wiadomo czego, za byle co i potem nie dotrzymują słów - dla mnie to niestety normalka, ale to nie znaczy, ze oni są i mają być jakimkolwiek przykładem. Wręcz przeciwnie - to świadczy o tym, aby takich ludzi się pozbywać i z ich ofert nie korzystać.
BTW o niesolidności wykonawców...
/Swego czasu miałem takiego "dostawcę tonerów". Już miał przyjechać. już prawie był. Nie ma go.
Tydzień po dzwonimy. Nie ma. Nie odbiera.
Kolejny tydzień - odebrał. jest, ale coś mu wypadło. Nie ma dzisiaj, ale jutro na pewno.
Kolejny tydzień. Nie zrobił, ale już jedzie, jutro będzie.
Jutro. Nie przyjechał i go nie ma. Dojedzie! na pewno dojedzie!
Nie dojechał.
po kilku miesiącach dzwoni sam z pytaniem, czy może zaproponować nam ofertę na dostarczanie tonerów.
Mieliśmy też jego ksero w leasingu. Na umówiony serwis potrafił przyjechać po miesiącu, albo dwóch.../