Piszesz tak ogólnikowo, bo już błyskotliwiej i bardziej na temat nie potrafisz pisać
Mógłbym Ci pięknie i kwieciście opisać cały proces myślowy osoby tworzącej regulamin, bo przerabiałem kilkukrotnie przy różnych imprezach takich prawniczków, co to im się różne rzeczy wydają, generalnie to chcieliby dobrze, a już najlepiej dla siebie, tylko że nie mają o niczym rowerowym pojęcia, bo są prawnikami, a nie specami od rowerów.
Gdzieś na początku tego całego procesu tFurczego jest zawsze myśl by zabezpieczyć nie głowy i zdrowie uczestników, a własną dupę i kieszeń, by w razie co nie płacić odszkodowań i móc się na coś powołać. Chodzi o to, by w razie co klienta spławić, że to nie wina organizatora, że sobie krzywdę zrobił, tylko sam jest sobie winien. O nic innego.
Dlatego nie bywam na imprezach z takim regulaminem. Skoro organizator boi się odpowiedzialności za to, co organizuje i robi, to znaczy że jest dupa a nie organizator. Jak ktoś sam nie wierzy we własne umiejętności i zakłada, że coś koncertowo spieprzy, że sobie nie poradzi, że zawali merytorycznie i technicznie i na jego imprezie dojdzie do katastrofy, to lepiej takiego organizatora i jego imprezy omijać. Cholera, a nuż facet ma racje i faktycznie jest życiową pierdołą. Przecież sam siebie zna najlepiej, czemu mu nie wierzyć