Zauważyłem tendencję do niemal paranoicznego osłupkowywania, barierkowania przestrzeni miejskiej. Ostatnio takie barierki pojawiają się przy przystankach oddzielając DDR od przystanków - w sumie dobra rzecz bo tam jest niebezpiecznie gdy piesi spieszą się do/z autobusu i nie patrzą się czy ktoś jedzie DDR, albo po prostu na niej stoja oczekując na autobus.
Barierki pojawiły się np. przy Sobieskiego po wschodniej stronie, przystanki św. Bonifacego oraz Czarnomorska.
Jednak czy takie środki są potrzebne?
Ile pieniędzy można by przeznaczyć na coś ważniejszego?
Ilu pieszych zostało rannych przy przystankach, zero?
Może lepiej uczyć ludzi odpowiedzialności i używania mózgu zamiast dążyć do całkowitego odgradzania się?
Ciekawe czy ten typ barierek jest tańszy. Szkoda że na górze wystają ostre krawędzie słupków.
Co o tym myślicie?