W tłumie małe prawdopodobieństwo, by ktokolwiek zareagował - podobnie, jak z pierwszą pomocą - sam przy udzielaniu pomocy w tłumie miałem duuuużo większy opór, by podjąć się działania, w przeciwieństwie do reszty gapiów. W miejscu wyobcowanym natomiast presja bycia jedynym osobnikiem w okolicy zdolnym do działania powoduje, że ciężko poddać się niechęci (wtedy akurat bardzo mnie wsparła pewna pani, do dziś jestem jej wdzięczny, nie wiem, jak skończyła by się historia bez jej osoby... )
Osobiście nigdy nie byłem świadkiem, ale zapewne przemógłbym się i podszedł udając właściciela. Wątpię, żeby często zdarzały się historie, jak przygoda Raffiego z jego własnym rowerem, U-Lock'iem i diaksem
Ostatnio miałem włamanie do domu, więc pałam coraz większą nienawiścią do kleptomanii, złodziejstwa i upodobania cudzej własności.
Bardzo fajny temat, oby więcej ludzi zwracało uwagę i podejmowało działania, zamiast biernie obserwować i dyskutować przy kawie! Złodziejstwo i inne podobne zachowania powinny być społecznie linczowane! I nie mam na myśli dziecka, które ukradnie bułkę, gdyż jest głodne (kiedyś ukradłem 50 zł, miałem jakieś 11 lat. Po kilku tygodniach po cichu oddałem, sumienie nie pozwoliło inaczej, nie tak byłem wychowywany) . Wszystko w rozsądnej granicy pomiędzy zdrowiem umysłowym, empatią i moralnością.