Zresztą i ja pragnę się w tym miejscu powstrzymać, od jakiegokolwiek ideologizowania, ale kościoły zawsze były w miastach tak robione, żeby dominować nad okolicą, chwalebny wyjątek należy się drewnianym cerkwiom i kościółkom w Beskidach ( tak miło się je odwiedza ).
Nom. Ale dominować też można z gustem (np praska katedra przy miskach), albo bez gustu (bunkier w Wilanowie). Nie sądzę, by ktokolwiek tu miał za złe sam fakt, że kościół jest wyższy czy większy (choć protestantyzm się od tego odcina), ale bardziej to, że niektóre kościoły to po prostu makabryczne koszmarki architektoniczne.
A najlepszym przykładem jest moja parafia. Kościółek przy rozjazdach Toruńskiej i Modlińskiej jest mały i na pewno nie dominuje tego węzła komunikacyjnego. Mimo to kształtem jest wstrętny. A ostatnio jeszcze go polamowano na bodajże różowo :-))))
Zresztą, jako ciekawostkę etnograficzną dorzucę że na Podhalu jest bardzo duży drewniany kościół do wybudowania, którego nie zużyto ani jednego gwoździa (wszystko łączono ślusarsko ).
Masz na myśli ten, co go mieli przenosić, gdy budowali zalew Czorsztyński? Czy jest ich tam kilka? :-)
Jeżeli ten, to widziałem go, robi wrażenie! Głównie tym, że jest stary, malutki i po prostu uroczy. A widziałem go jak byłem mały, jeszcze zalew był w budowie wraz z tamami - to też zrobiło na mnie niemałe wrażenie.