Nie cud, tylko ograniczenie do 40 (chyba że zdjęli - jutro zobaczę), cmentarz i wąska ulica Orłów Piastowskich robią swoje. Tam
zawsze było bezpiecznie. Przez 30 lat na Orłów Piastowskich były tylko dwa wypadki. Pierwszy to poślizg po skręcie z Warszawskiej (jeszcze nie było ronda wtedy) a drugi, to wymuszenie pierszeństwa z Jesiennej. A wszystko to zasługa - skrzyżowań równorzędnych, których pełno jest na gołąbkach. Gęstej zabudowy i wąskich ulic.
To jest świetny przykład, że można mieć bezpieczny kawałek miasta bez progów zwalniających, bez ścieżek rowerowych.
Tam powinna być reorganizacja ruchu raz na miesiąc, żeby ludzie zaczęli myśleć za kierownicą...
Tam powinien być zakaz ruchu rowerowego, bo rowerzyści, którzy tam jeżdżą to też w większości DEBILE bez oświetlenia, zajeżdżający samochodom drogę, a te ulice są bardzo szerokie i niebezpieczne. Na P7P i Szamoty aż korci, żeby wcisnąć "opór decha", szeroko, prosto... wyjazd z za z zakrętu z P7P w Szamoty i nieoświetlony rowerzysta - murowana kolizja, w której rowerzysta ma marne szanse. Ten zakręt można pokonać spokojnie 80 km/h, więc co sie dziwić, że tam wolą jeździć zwłaszcza młodzi kierowcy bez wyobraźni.
IMO przejazd Warszawską i Traktorzystów jest dużo bardziej bezpieczną opcją niż Gierdziejowskiego, P7P i Szamoty. Przez dwa lata codziennego dojeżdżania do pracy rowerem z Ursusa do Śródmieścia ani razu nie pojechałem przez zakłady. Bo mam wyobrźnię.
Moim zdaniem bez sensu. Kwestia tygodni i będzie jakiś poważny wypadek. Zresztą... jak ruszy budowa osiedla, to ludziom odechce się tamtego przejazdu.