Trudno jest o jednoczesne zadowolenie razem jadących: szosowca w świetnej kondycji i rowerzysty bez kondycji na góralu. Ale jeśli by odrzucić obie te skrajności i jeśli by szosowcy pojechali trochę wolniej, a górale trochę szybciej niż zwykle - to może można by to jakoś pogodzić.
Jeśli taka grupa podzieli się na Zamkowym, to już nie zostanie przez Tanawisa uznana za "masę".
Problem różnych preferencji i predyspozycji uczestników masy dał nam znać o sobie już dawno temu. I w roku 2009 ( albo i wcześniej ) zastanawialiśmy się z Czarnym i tu cytat : "Dzielić się, czy nie dzielić ? - oto jest pytanie". A jak tak - to jak? I kiedy ? I czy jeździć obok siebie, czy w przeciwnych kierunkach ?
I w tamtym czasie i po zastanowieniu się - postanowiliśmy, że jednak - nie. I że nadal będziemy jeździć razem.
Jednak czasy się zmieniają i teraz co ? ...
Pytanie na nowo zostaje otwarte.
Wtedy nie dzieliliśmy się i nie mówiliśmy :
- na ten rodzaj masy nie przyjeżdżajcie na szosach, albo
- na ten rodzaj masy nie przyjeżdżajcie na góralach
bo to jakoś nie wypadało.
Ale do pewnych podziałów po wielokroć samoistnie dochodziło, np. gdy :
- o 3:00 nad ranem jedni chcieli jechać na ognisko, a drudzy do domu, albo
- w Czosnowie ( 26 km od Warszawy ) ci szybsi, zmarznięci chcieli już wracać do domu, a ci wolniejsi chcieli dokończyć pentlę przez Leszno ( 51 km ), lub przez Nowy Dwór Mazowiecki i Jabłonną ( 64 km ).