Pewnie się podłożę, ale kilka lat temu 2 sezony przejechałem na rozpuszczanych w wodze tabletkach tauryna+niacyna. Zanim ktoś zacznie krzyczeć, proszę dokładnie przeczytać, jak te substancje działają i czy znajdują się na liście środków zakazanych jako doping.
Efekt był ewidentny. Natomiast przestałem ich używać ze względu na zawartość sztucznych słodzików, które po pierwsze mają zszarganą opinię jako szkodliwe, po drugie fatalnie psują smak.
Nie jeżdżę zresztą już tak ekstremalnie. Mój przepis to szklanka mocnej herbaty, 2-3 łyżeczki miodu, szklanka soku z czerwonego grapefruita uzupełnione odgazowaną Muszynianką (stosunkowo wysoko zmineralizowaną). Gdy w litrowym bidonie zostaje 1/3, uzupełniam wodą kupioną po drodze wodą mineralną i te prawie 2 litry w zasadzie zawsze wystarczają. Soli nie dosypuję, bo zakładam, że jem jej dość (o ile nawet nie za dużo) w normalnym jedzeniu.