Oczywiście, każdy przypadek powinien zostać rozpatrzony indywidualnie. Samochód czasem jest po prostu najlepszą opcją. Czasem z powodu kulejącego transportu zbiorowego, a czasem (choć osobiście myślę, że rzadziej) bez względu na wszystko będzie najlepszy.
Dzięki za taki głos. W takiej formie jest naprawdę wartościowy, kiedy z kilku sprawdzonych form świadomie decydujemy się na coś. Głowa puchnie, kiedy ktoś upiera się przy czymś, nie sprawdzając alternatywnych rozwiązań. Głównym celem, dla którego napisałem powyższe, nie było przeciwstawianie osobówki i autobusu
Chciałem zwrócić uwagę na zakorzenione w nas, jako społeczeństwie, uprzedzenia (do rowerów). Zdaję sobie sprawę, że ameryki nie odkryłem:P
Macie jakieś sprawdzone sposoby na przekonywanie ludzi do dwóch kółek ?
Kiedy mówię znajomym o tym, że jeżdżę rowerem, wciąż wielu z nich dziwi się. Kiedy proponuję, aby spróbowali w ciepłe dni pojechać rowerem, wielu boi się nieznanego, mają wyrobioną opinię, choć nigdy nie próbowali. Boją się ruchu ulicznego, choć mogliby jechać po już istniejących drogach rowerowych (potem okazuje się, że ścieżek też się boją). Spotykam się też z niedowierzaniem: "a ktokolwiek jeździ w warszawie rowerem do pracy?" (by człowiek z Ząbek)
Rower jest u nas mało trendy. Garść (spora, ale wobec wszystkich mieszkańców wciąż jest to garść) entuzjastów nie wystarczy, aby osiągnąć cele, jakie stawia sobie masa. Ludzie z mojego otoczenia nie jeżdżą rowerem nie dlatego, że nie ma ścieżek. Nie jeżdżą i już, bo nie są do tego przekonani (tylko jak ich przekonać do spróbowania? ). Nawet najlepsza infrastruktura nie skusi ich do zmiany przyzwyczajeń. Osobiście wspieram masę obecnością, dodatkowo siebie, jak i każdego rowerzystę traktuję jako :reklamę: wobec zmotoryzowanych, że jednak można inaczej - szybko i bezstresowo (szczególnie w korku na jerozolimskich
) - ale wciąż na ścieżkach pustawo, a na ulicach korki.
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem, szczególnie tą "garścią". To wszystko moje osobiste odczucia, które chętnie przedyskutuję.