Jako że mam (nie)przyjemność mieszkać na mazowieckich równinach, zainwestowałem w gumy szosowe. Na przodzie Schwalbe Hurrican, dla lekkiego przemykania po asfalcie, a na tyle Smart Sam, dla lepszego odpychania się od piachu. CST został mi jeszcze z poprzedniego koła. Jako że na szybko nie miałem nic innego pod ręką, co miałoby agresywniejszy bieżnik, do łask wrócił CST, jednak nie udało mu się... Co do jakości, jeszcze rok temu rozjeżdżałem Bieszczady, właśnie na tym CST i nie miałem z nim żadnych problemów. Tak czy inaczej, semislick schwalba radził sobie dobrze nawet w terenie o ile nawierzchnia była sucha. Na mokrym, zjeżdżając z Czantorii, mało się nie połamałem...
Na dobrą sprawę, szkoda też trochę inwestować dodatkowo w oponę, którą się będzie jeździło 2 tygodnie w roku, więc wolałem wykorzystać to co miałem. Ale nie ważne...