Zapis w takiej postaci, praktycznie dyskredytuje wszystkie inne, które określają twój zakres obowiązków, bo i tak będzie mógł przyjść twój przełożony, i wydać Ci polecenie sprzątania kibla, w sytuacji, gdy jesteś zatrudniony jako specjalista w dziale IT.
Stosowanie takich zapisów, to najczęściej lenistwo pracodawcy, któremu nie chce się określać zakresu obowiązków i zbyt dobrze to o takim pracodawcy nie świadczy.
Dokładnie. Poważna firma poważnie podchodzi do pracowników i klientów. Od obsługi klienta ma odpowiednio przeszkolonych specjalistów, doskonale znających ofertę swojej firmy i konkurencji i umiejących odpowiedzieć na wszystkie pytania klienta. Taka firma nie musi do tego delegować informatyka, który się na tym nie zna. Tam też sprzedawca nie lata z mopem ani nie czyści kibli, bo po prostu poważny pracodawca jest świadomy że taki pracownik śmierdzący kiblem i potem nie będzie mógł dobrze wypełniać swoich podstawowych obowiązków.
I to jest właśnie różnica pomiędzy dużą firmą, a rodzinnym small-biznesem, gdzie każdy pracownik jest od wszystkiego - raz czyści kibel, raz lata z mopem, a po chwili ze smrodem gówna i potu ciągnącym się za nim idzie obsługiwać klienta, albo siada na nowym fotelu prezesa by Mu naprawiać komputer.
Nie wiem jak wygląda praca dziennikarza od kuchni. Ale jestem w stanie sobie wyobrazić, że może on dostawać sporo maili z tematyki, którą się nie zajmuje. Należy w takim przypadku, wziąć pod uwagę skale. Jeśli za każdym razem, miał by się zajmować przekazywaniem korespondencji dalej i zastanawiać się, gdzie ją przekazać, bo w dużej firmie mającej wiele oddziałów, czy działów, wcale nie musi być to takie proste i oczywiste, mogło by się okazać, że robi wszystko, poza wykonywaniem swoich właściwych obowiązków.
Znowu trafiłeś w sedno. W maju i czerwcu jak był "szczyt sezonu" to dokładnie taki problem miałem. Sama ważna dla mnie korespondencja zajmowała mi 100% mojego czasu pracy. Siadałem do obsługi maila około 11 i kończyłem odpowiadać na wiadomości po 17. Tylko dlatego jakoś się z tym wyrabiałem, że nie zajmowałem się tematami, które mnie nie dotyczą.
Na szczęście mój pracodawca jest profesjonalny - i nie wysyłał mnie do obsługi klienta, ganiania z mopem, ani czyszczenia kibli. Dzięki temu miałem czas na pracę i nasz
kalendarz imprez jest najlepszy ze wszystkich kalendarzy imprez w necie jakie znam. Nie tylko mamy najwięcej imprez wpisane (rekord to 67 imprez rowerowych w ciągu weekendu - i to w tygodniu, gdy nie było Mas!), ale też są najdokładniej opisane, włącznie z podanymi warunkami uczestnictwa (info o kosztach, konieczności rejestracji, posiadania kasku itp), dokładnym miejscem i godziną startu i innymi ważnymi informacjami. Dodatkowo czytelnicy dostają publikowaną co tydzień mapę z rozmieszczeniem imprez w przestrzeni Polski, by sobie łatwo sprawdzać gdzie, kiedy i jakie w ich okolicy są imprezy na które mogą się wybrać albo pojeździć, albo np. pokibicować.
I mimo to założę się, że zarówno klientów (wykupujących reklamy) obsługujemy wzorowo, jak i kible i podłogi też mamy czystsze
Bo po prostu zajmują się tym specjaliści.