Witam serdecznie!
To mój pierwszy post, od jakiegoś czasu "podglądam" forum a, że temat Alei bliski memu sercu a raczej pedałom, postanowiłem głos zabrać. Trasę Pruszków-Okęcie pokonuję kilka razy w tygodniu (pracuję na zmiany). Rano około 6 do wawy i około 7 zuruck. Wieczorem odpowiednio 18 i 19. Poruszam się boczna drogą od domu do "zwężki" w alejach, dalej alejami do łopuszańskiej i w bok. Kilka moich spostrzeżeń. Ruch aut jest różny, ale trzymając nerwy na wodzy i powstrzymując chęć ciągłego zerkania w lusterko oraz ucieczki na pobocze,całkiem spokojnie pokonuję odcinek do Ryżowej. Trąbią na mnie tak gdzieś raz na miesiąc i to albo burasy w wywrotkach z okolicznych budów albo kierowcy ZTM. Poruszam się około pół metra od kreski, omijając co jakiś czas odwierty, które jakiś debil wykonał prosto w najlepszej części jezdni i nie połatał ich. Gorzej od ryżowej do łopuszańskiej, bo poprzeczne rowy w asfalcie odbierają całą przyjemność z jazdy zaś slalom jest nieco ryzykowny i trzeba się rozglądać. Testowałem inne trasy. Całkiem niezła była klonowa/środkowa ale budowa trasy uczyniła ten przejazd esktremalnym. Pozostałem przy alei i asfalcie. Jakby ktoś mnie spotkał, to latam męskim trekiem w kolorze żabim (marki Froschrad) z czarnymi sakwami na kufrze. Pozdrawiam.