Tak, ukradli w nocy, więc musieli mieć sposób (fakt może kod jakiś specjalny, ale nawet sprzataczki pytałam, to oni nie mają/nie znają muszą mieć swój klucz), poodwiedzałam tego samego dnia sąsiadów (6 mieszkań), no i nic nie słyszeli, nic nie widzieli. Obstawiam, że wydarzyło się to między 23, a 4:30/5, co jest i tak dziwne, że nikt nic nie słyszał (drugie, ostatnie piętro, osiedle spokojne, sąsiedzi "znani" od jakichś 12 lat, czasami jakieś dzieciaki się kręcą, bo obok szkoła i Orlik)... Mimo wszystko jeszcze skupy złomu odwiedzam, mają Wigry, Kamy, Romety..., no na portalu społecznościowym, też coś powoli się kręci.