Grześ wyczuł sprawę i nie dał się podpuścić. Szacun.
Fakt. To jest sztuka, by wypowiedzieć się tak, aby nie dało się tego podmontować. Zwłaszcza, że nocnikarz (nie mylić z dziennikarzem) stosował ulubiony trick i zadawał to samo pytanie z ukrytą tezą w różnej formie po kilka razy.
Jeszcze większe brawa należą się Grzesiowi za włączoną kamerę. W tym wypadku nawet gdyby Grześka przemontowali, nagrania z tej kamerki można by użyć do obrony i to bardzo skutecznej - pokazać co pokazała Wsza TV i co było naprawdę. A ludzie już sami by wnioski wyciągnęli z różnic ;-)