Opierając się na uproszczonych przeliczeniach
Uproszczone przeliczenia mają to do siebie, ze pasują dokładnie do nikogo
jadąc rowerem emitujemy ok. 10 g CO2 na kilometr. To co prawda 20 razy mniej niż samochód, ale nie jest to zerowa emisja.
Dokładnie. Rower nie ma zerowej emisji i nigdy jej nie będzie miał. Zwłaszcza, że zanim w ogóle nań wsiądziemy trzeba go jeszcze wyprodukować, dowieźć do sklepu... a to wszystko też wymaga produkcji CO
2 i innych zanieczyszczeń. Wytop aluminium, malowanie ram, produkcja smarów, ogumienia i elementów plastykowych - to nie jest czysty przemysł.
Rower po prostu produkuje mniej zanieczyszczeń niż auto, które zużywa (lecę z pamięci, mogę się mylić) kilkanaście ton zasobów naturalnych jeszcze zanim w ogóle opuści fabrykę.
Nie wiem niestety, ile CO2 produkuje człowiek "w stanie spoczynku".
Zapewne nieco mniej, ale nie sądzę by było to dużo mniej. Poza tym - z tym już nic nie zrobimy. Przecież nie możemy przestać oddychać
Tak samo jak nic nie zrobimy z wulkanami, które produkują całe mnóstwo CO
2. Dlatego skupiać się należy na tej emisji, którą można i da się ograniczyć. A tu już przoduje transport, choć przydomowe kotły do ogrzewania domków też nie pozostają daleko w tyle - zwłaszcza gdy właściciel opala je czym popadnie, np śmieciami.
p.s.
Jest jeszcze jedna rzecz, którą wszyscy ci straszący CO
2 radośnie przemilczają. Że jest taki gaz jak metan (CH
4), który jest o wiele większym gazem cieplarnianym niż CO
2. A tym metanem pierdzą sobie miliony krów, które później trafiają na kotlety. I dlatego jak ktoś chce na poważnie być eko, powinien być też wege. I dlatego ja np za ekologa się raczej nie uważam.