No i Maraton minął bez problemowo.
Dziękuję wszystkim którzy wyrazili chęć przejazdu i pomocy przy Maratonie.
Dziękuję tym którym chciało się zaczekać aż przyjedziemy z Jerzym i "gąsienicą" :-) Jednocześnie wiem, że pozostałych ściągnęły obowiązki i dlatego nie zostali do końca.
Zgrzytem ze strony Wolontariatu było prawdopodobne zagubienie naszych przepustek na rowery skutkujące oporem umysłowym ze strony ochrony na ostatniej prostej.
Z drugiej strony przed startem było tak mało czasu na odnalezienie w tym sajgonie czegokolwiek, że dobrze że znaleźliśmy Marka.
To niedociągnięcie z przepustkami rowerowymi trafiło rykoszetem - kobietę z FMW - jadącą rowerem przy "gąsienicy" (50 osób połączonych liną) i dokumentującej rekord Guinessa na kamerze (przez 6,5 h).
Ciepłe jej słowa w kierunku ochrony tak ich zaskoczyły że przedostała się aż do linii mety
A ja z Jerzym także.
Doczekaliśmy z Diabłem, Drexem i Jerzym do końca Maratonu i poszliśmy się pożegnać w imieniu wszystkich z Markiem Troniną.
Prosił by przekazać wszystkim serdeczne podziękowania za pomoc i pobiegł znowu czegoś dopilnowywać żeby nie sp....
Jeszcze raz dziękuje Wam wszystkim