Ale przecież problemem nie jest zielona strzałka sama w sobie, ale kierowcy nie umiejący z niej korzystać. Więc strzałka nie jest likwidowana "przez rowerzystów i przejazdy, za sprawą lobby rowerowego", ale z winy samych kierowców...
Jasne, że to jest z winy kierowców. To oni olewają rozglądanie się na skrzyżowaniach i obowiązek zatrzymania się. Nikt im lufy do łbów nie przykłada i nie każe dociskać gazu.
Pewną część winy ponoszą też drogowcy, którzy geometrię niektórych skrzyżowań skroili tak, że daje się tam skręcać mając >50km/h na liczniku. I policja, która przez 20 lat lała ciepłym moczem na problem zarówno z kierowcami (mogli lepić mandaty za nadużywanie strzałek) jak i z drogowcami (policja opiniuje projekty i ma wpływ na to jak wyglądają). Ale większość winy to kierowcy i tu myślę, że wszyscy są zgodni.
Więc o co miałby być ten shitstorm?
Nie staraj się zrozumieć, bo shitstorm nie opiera się na prawach logiki
On się opiera na emocjach. A te łatwo wywołać umieszczając obok siebie zwrot "zabierzemy kierowcom" i informację że to dla rowerzystów.
Dziwi mnie tylko, że miasto nie siedziało cicho. Jeżeli faktycznie chcieliby poprawiać bezpieczeństwo i likwidować strzałki, to łatwiej jest po cichu etapami, w międzyczasie robiąc badania i zbierając argumenty, że miasto wcale od tego nie stanie i że to faktycznie poprawia bezpieczeństwo. Wybranie się do mediów z hasłem "likwidujemy kierowcom bo rowery" wygląda mi bardziej jak próba sabotażu pomysłu.
Przedwczesne nagłośnienie sprawy może oznaczać, że w urzędzie jest podział - część urzędników jest za likwidacją, inni liczą że shitstorm powstrzyma tą likwidację i dali przeciek. No chyba, że oni już te argumenty mają zebrane, Wszystko się okaże niedługo.