Przejście dla pieszych bez sygnalizacji na Alejach Ujazdowskich (bodajże z Aleją Róż ile mnie pamięć nie myli).
Schodzę z roweru staje przed przejściem, wszyscy jadą jak potłuczeni, w końcu pojawia się autobus, tak Autobus ( z dalekowzrocznym kierowcom), który ostentacyjnie, na pohybel wszystkim staje i mnie przepuszcza, dochodzę do wysepki, sytuacja taka sama wszyscy zapieprzają jak kot z nieuleczalną przypadłością pewnych narządów. Po przeciwnej stronie stoją od dłuższego czasu dwie panie z wózkami dla dzieci, z którymi najpewniej udają się na spacer do Parku Ujazdowskiego. Stoję, stoję i stoję, stoimy (ja stoję, wy stoicie, my stoimy) w końcu postanawiam ostentacyjnie sprawdzić stan swojego ogumienia, więc chwytam za kierownicę i podnoszę żwawo swoje przednie koło nad jezdnią.
Dwie osobówki tak dały po hamulcach, że się bałem, że zaryją zderzakiem
Stanęły, to przechodzę, dwie panie z wózkami robią to samo. Scenkę rodzajową zakłóca starsza pasażerka czerwonej osobówki, która otwiera szybę i obrzuca mnie w obecności kobiet z dziećmi stekiem przekleństw.
Fakt, słuchałem kiedyś rapu, ale stara baba na bezdechu pobiła chyba wszystkich MC w historii razem wziętych.
Zatrzymuje się, kobiety z wózkami powoli przechodzą a stara baba dalej nawija od k*** i ch*** a nawet dużo dużo lepiej.
No cóż wiem jak jeszcze bardziej wkurwić takich osobników, uśmiechnąłem się i jej pomachałem, baba wyszła z siebie i próbowała wychodzić z samochodu. Wtedy uśmiechnięty i z podniesioną głową ostentacyjnie wsiadłem na rower i pojechałem w Aleje Róż ( o ile pamięć mnie nie myli)
P.S.
To jest mój 500 post, więc musiało być z jajem