Wiesz Raffi - samochodem też czasem jeżdżę.
Jak na główniejszych ulicach podniosą prędkość
o dychę to może na nowo samochód polubię.
Chyba Ci się fora pomyliły
Za głębokiej komuny poza zabudowanym było
do oporu (znaczy bez ograniczeń), a na zabudowanym
60. A jakie hamulce miały Warszawki i Syrenki
to chyba nie muszę Ci tłumaczyć.
Jedna "drobna różnica". Od tamtych lat ilość aut podniosła się o jakieś 1000%, wzrosła też liczba mieszkańców miasta. Mam wrażenie, że nie odnotowałeś tej drobnej zmiany.
Ja też jako małe dziecko wygłupiałem się kopiąc piłkę lub kładąc się plackiem na środku Modlińskiej. Dziś bym nie spróbował, choć auta faktycznie hamulce mają lepsze
Ograniczenia wprowadzono nie ze względu na
bezpieczeństwo, ale w związku z kryzysem
paliwowym.
Nie przypominam sobie by był kryzys paliwowy w latach, w których zmniejszano w Warszawie prędkość z 60 na 50. Powiedziałbym, że wtedy ropa była jakieś 2 razy tańsza niż dziś.
Moja polityka w sprawie bezpieczeństwa rowerzystów
jest chyba dość jasna. Jak najdalej od niesfornych
kierowców blachosmrodów.
Dlatego właśnie mam nadzieję, że to Twoja prywatna polityka i nie głosisz jej jako Masa
Pomysł z podniesieniem prędkości na NIEKTÓRYCH
ulicach jest jedną z wielu możliwości. Tylko na którą
Galas się zgodzi?
Oby nie na Twoją, bo to oznacza kop w d4 dla sporej części rowerzystów myślących inaczej niż Ty i chcących jechać równym asfaltem, a nie nieremontowanymi płytami chodnikowymi sprzed 30 lat, nie chcących nosić rowerów po schodach itp.
Na spotkaniu wskazałem analogię: Al. Stanów Zjednoczonych
od kanałku do Saskiej. Tam jest dla samochodów 80.
Znajdź 10 różnic pomiędzy al. Stanów Zjednoczonych, a Waszyngtona. Tyle są warte te twoje analogie pomiędzy bezkolizyjną trasą pośrodku niczego, a ulicą w tkance miejskiej
Rowerki po chodniku - na legalu i gra gitara.
Nie, nie jest gitara. Może Tobie pasuje noszenie roweru po schodach, tłuczenie tyłka po nierównych płytach układanych 30 lat temu, ale - powtórzę się - jest całkiem spora grupa ludzi mających w tym temacie inne zdanie.
O wypadkach nie słyszałem. Więc można.
Fachowa metoda badawcza: "nie słyszałem"
Bo każde rozwiązanie jest krokiem do przodu jeśli
tylko Galas się na nie zgodzi.
Nie nie jest. Galas Ci się zgodzi na prowizorkę, coś niebezpiecznego, a potem będziesz po niej jeździł nie przez rok, czy dwa, a przez lat 20, bo przecież "osiągnięto kompromis" i "po co poprawiać, skor przecież coś już tam jest". Albo będzie jeszcze gorzej - prowizorkę ktoś uzna za nowy standard i zamiast robić porządnie chociaż tam, gdzie nie jest to żadnym problemem, będzie wszędzie robił wujowo, bo przecież można i rowerzyści się godzą.
Nie wiesz jak zareagują przeciwnicy rowerzystów, ale Twoje słowa to jest woda na ich młyn. Słowa które mogą zostać wykorzystane w sposób jaki sobie nie wyobrażasz, w miejscu i czasie, którego nie jesteś w stanie przewidzieć. I na pewno nie z korzyścią dla rowerzystów.