Witam,
W październiku miałem niemiłą sytuację, kierowca MZA zajechał mi drogę i lekko "poszurał"po mnie bokiem autobusu. Zgłosiłem sprawę do WRD e-mailem. Po jakimś czasie dostałem wezwanie do stawienia się na Waliców. Byłem tam w tym tygodniu i muszę się zgodzić z przedmówcą, doświadczenie było bardzo pozytywne. Wszytko potraktowano bardzo na serio, pełen profesjonalizm i duża kultura osobista wszystkich osób, które tam spotkałem. Zajęło to ok. 30 minut, może mniej. Złożyłem zeznania, opisałem całą sytuację, narysowałem to co trzeba. Policjant przyznał, że z racji braku dowodów innych niż moje zeznania (nie było żadnego monitoringu, nie mam żadnych świadków) jest duże prawdopodobieństwo, że sprawa nie pójdzie do sądu, chyba że kierowca sam się przyzna. Policjant tak prywatnie zapytał się jaka była moja główna intencja wysłania maila (i nie, nie chodziło wcale o nic w stylu "po co nam tym zawracasz głowę"). Powiedziałem, że najbardziej zależy mi na tym, żeby tego kierowcę uświadomić, że nie może jeździć w ten sposób i żeby to się po prostu już więcej nie zdarzyło, bo jeżdżę tamtędy często. Policjant obiecał, że niezależnie od wyniku postępowania, kierowca autobusu zostanie pouczony. Jestem w sumie zadowolony z tego. Nie oczekiwałem wiele, a samego maila raczej wysłałem pod wpływem impulsu, bo byłem po prostu zły że coś takiego się zdarzyło. Myślę, że gdybym miał jakiś dowód (świadek, czy nagranie na kamerce) to sprawa mogłaby się potoczy dużo dynamiczniej.
Chciałbym tym samym zachęcić wszystkich do zgłaszania takich spraw. Chodzi też o statystyki policyjne. Jeżeli w statystykach wyjdzie, że takich zdarzeń jest dużo, to mam nadzieję że mniej lub bardziej będzie to stymulowało również samą policję do podjęcia działań w tym kierunku, m.in. edukacyjnych.