Historia piękna. Niestety Poniatowski i Jerozole w teraźniejszości to taka soczewka, w której skupia się całe niezorganizowanie i niezdecydowanie miasta w zakresie co robić z transportem i przestrzenią. Widać tam wyraźnie jak Warszawa XXI wieku wciąż tkwi w latach 70-tych kultywując spuszczanie pieszych do kanałów, czy niszczenie chodników nielegalnym parkowaniem.
Problem mostu Poniatowskiego to remontowanie go po kawałku. Zrobili jezdnię, potem torowisko, potem wieżyce, potem barierki, chodniki też - a gdyby to robić razem, byłoby pewnie taniej, szybciej i lepiej. A przy okazji coś by można poprawić, bo jak obniżali torowisko, można było podłubać nieco w geometrii, by z jednej strony było miejsce na ciąg pieszo-rowerowy omijający schody w wieżycach, a jak robili jezdnię i spód mostu, to można było wyciszyć tramwaje by mieszkańcom nie hałasowały. Tak samo na Jerozolach gdyby pomyśleć całościowo nad remontem jezdni i chodników, to można by tam sporo poprawić - a tak wymieniono zużyte materiały na nowe, ale nadal jest brzydko. Ale robiąc po kawałku nikt o tym nie myślał, że ulice można poprawić..
Drugi problem to kąserwator niebytków - chciałoby się mieć windę Powiśle-Most dla niepełnosprawnych i cyklistów, ale to psuje historyczny wygląd i sienieda. Chciałoby się coś zrobić tam dla rowerów lub niepełnosprawnych by nie mieli schodów i ciasnych wieżyc po drodze, ale też były z tym gigantyczne problemy i w sumie wciąż nie jest idealnie. Chciałoby się zrobić dojście w poziomie jezdni do przystanków tramwajowych Powiśle, a może nawet windę z Powiśla na te przystanki, ale nic z tego - konserwator. Chciałoby się móc wjechać wózkiem z Wisłostrady na most, ale kicha... Mógłbym tak długo wymieniać.
Kolejny problem to brak odwagi miasta w ograniczaniu tam ruchu aut. Na WZ się udało, gdyby jeszcze przeciąć tranzyt (tranzyt rozumiany jako ruch aut osobowych między częściami Warszawy, a nie jako TIRy, bo tych tam nie ma) wschód-zachód na Poniatowskim, to ludzie faktycznie jeździliby tymi trasami obwodowymi (Łazienkowska, Siekierkowska, Toruńska, most Gdański) zamiast Jerozolami i przez Centrum. Wtedy można by coś sensownego zrobić ze skrzyżowaniami pod Rotundą (przejścia w poziomie jezdni, zmniejszenie powierzchni) i przy Palmie (zmniejszenie gigantycznych rozmiarów ronda, odzyskanie przestrzeni), można by zwęzić Jerozole, poszerzając chodniki i budując np pasy rowerowe. Może nawet ta ulica zaczęłaby żyć? Potencjał z pewnością jest!
Poniatowski i Jerozole obciążone są grzechem zaniechania. Mogłyby być salonem Warszawy, jak - nie przymierzając - Krakowskie Przedmieście, czy Świętokrzyska po zwężeniu. Ale nikt o tym nie pomyślał, nikomu się nie chciało, nikt nie miał wizji co można zrobić - i choć wszystko tam wymieniono, to jest wciąż po staremu.