0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Dokładnie. Kiedyś trzymałem rower w hurtowni na magazynie. Też po 8h pracy wróciłem i rower stał na flaku. Opieprzyłem wszystkich za czerstwy dowcip i (co dziwne) nikt się nie przyznał, a wszyscy pukali się w czoło... po czym się okazało, że w dętce jeszcze tkwi drut, który pamiętałem, że omijałem dobre kilka kilometrów od roboty. I musiałem towarzystwo przepraszać piwem Od tej pory jestem ostrożny z oskarżaniem ludzi o spuszczanie powietrza, czy przebijanie opon.
Zaczęłam oskarżać trochę pochopnie, bo od jesieni do połowy zimy racjonalizowałam sobie kilka razy flak w kole, gdy trzymałam rower na klatce w bloku absztyfikanta. Jak mi w końcu tajemnicza ręka przebiła obie dętki na raz, to zrozumiałam aluzję. Następną osobę, która miała ten sam problem poinformowałam po jej pierwszym razie (ze dwa dni po pojawieniu się roweru) i w ten sposób tajemnicza ręka osiągnęła swój sukces (ja parkuję przed blokiem, a ten chłopak znosi rower do piwnicy).
A takiego czegoś chyba bym nie podarował. Bym wypatrzył, który to sąsiad taki żartowniś - u kumpla kiedyś podobny "nauczyciel" okazał się być taksówkarzem i już sama sugestia, że ma ładne auto i służy mu do pracy, więc musi być zawsze sprawne, zadziałała odpowiednio.