W czasie ostatnich dwóch lat, dwie awarie zmusiły mnie do skorzystania z komunikacji miejskiej :
1) awaria napędu - ponad godzinna podróż autobusem z Wilanowa na Bielany w godzinach szczytu ;
2) rozpruta dętka - z Wieruchowa k/Ożarowa na Bielany powrót trzema pojazdami : podmiejskim, tramwajem i autobusem.
Ale najczęściej korzystam z SKM-ek lub 7-setek, praktycznie we wszystkich kierunkach, celem rozpoczęcia ( ewentualnie zakończenia ) podwarszawskich wycieczek
.
Koszt niewielki ( bo rzędu 5 zł w jedną stronę ), a zysk jest taki, że :
- nie powtarzam po wielokroć tych samych ( i dobrze już znanych ) tras dojazdowych ;
- wycieczkę właściwą rozpoczynam wcześniej ;
- i z dala od korków i miejskich utrudnień ;
- a przy założonym dystansie dziennym, mogę dotrzeć dalej ;
- i mam więcej wariantów tras do wyboru ;
Ostatnio w cztery rowery jechaliśmy autobusem łomiankowskim Ł-bis. W połowie trasy dosiadły się jeszcze dwie kobiety z wózkami dziecięcymi. Wszyscy się zmieścili i kierowca nie miał żadnych zastrzeżeń. Natomiast inni pasażerowie nie wytrzymali i zaczęli marudzić ( mimo tego, że nie były to godziny szczytu ), że rowery służą do jeżdżenia, a nie do wożenia. Ale szczęki im opadły
, jak się dowiedzieli, ile mamy jeszcze do przejechania po wyjściu z autobusu.