To ja jednak proszę, żeby za miesiąc dopilnować papierów i terminów. Mogę pomóc jakby była taka potrzeba.
Na poczatek nieco wytłumaczeń, bo sądzę, że się Wam wszystkim należy:
Papiery były ok, problem jest taki, że nie było komu ich dowieźć do urzędów i Kolega Batory wysłał pocztą. Poleconym i w ogóle, dając sporo czasu na zapas, bo wiadomo jak z Pocztą bywa. Nie wiem ile dni to szło z Warszawy do Warszawy, ale generalnie doszło do urzędu o dzień na późno. I "ze względów formalnych" wniosek o zgłoszenie zgromadzenia odrzucono.
Bez zgłoszenia zgromadzenia na czas, nie mogło być zgłoszenia na wykorzystanie drogi w sposób szczególny. Policja zaproponowała by jechać w peletonikach po 15 osób, każdy odległy o 300m od poprzedniego, po trasie Masy. Zabezpieczenie tego, dopilnowanie by peletony się nie połączyły na jakichś światłach i by wszystko było zgodnie z prawem (miesiąc temu Policja miała jżal, że się czasem jeden peleton do drugiego zbytnio zbliżał), byłoby delikatnie mówiąc dość trudne. W 20 osób zabezpieczenia nawet ekstremalnie trudne, bo wyszłoby po mniej niż jedną osobę z zabezpieczenia na jeden peleton (było nas 1000, co daje 67 peletonów). Więc powzięliśmy decyzję, że na pewno na trasę Masy tak nie wyjedziemy. Bo dopiero wtedy jak byśmy ruszyli, nie dopilnowali czegoś i ktoś by dostał mandat, albo został potrącony, byłby żal (w dodatku słuszny).
Ale ktoś z Masowiczy przy rikszy miał lepszy pomysł (co słyszałem z rikszy, byłem wtedy w innej części placu Zamkowego) - że skoro bez zgłaszania, to czemu niby mamy jechać po zgłoszonej trasie? Skoro wiele peletonów, to czemu ma być jeden za drugim? No i chyba większość Masowiczy jeździła dziś wieczorkiem po Centrum, każdy swoją drogą. Choć wiem, że byli też tacy, co pojechali trasą Masy.
Skutek? Dawno po Centrum Wawy nie jeździło się rowerem tak spokojnie i komfortowo. Wszędzie cykliści, peletony się mijają, wpuszczają, kulturalnie i bezpiecznie jadą, ruch samochodowy też zwolnił do rozsądnych prędkości... same zalety. Peletony się mijały, krzyżowały, przenikały, łączyły, dzieliły i pozdrawiały. Po prostu miasto należało dziś do rowerów!
Nie wiem czy Policji i urzędnikom było lepiej mieć coś takiego zamiast jednego peletonu na jednej trasie, ale mnie się bardzo, BARDZO podobało! Osobiście mam nadzieję, że taką "godzinę dla roweru" jeszcze kiedyś powtórzymy.
Może 10 maja? Tylko trzeba przypomnieć parę zasad, bo niektórzy cykliści (trudno powiedzieć, czy wracający z Masy, czy zupełnie przypadkowi) jakich dziś widziałem na mieście niestety czasami łamali prawo. Przypominam więc:
1) Nie jeździmy chodnikami. Chodniki są dla pieszych. Dla pojazdów są jezdnie. Gdy na jezdniach jest dużo rowerów, jazda jest naprawdę bezpieczna. Wiem, dziś widziałem.
2) Nie jeździmy buspasami, one są dla autobusów. Jak jest tyle rowerów, naprawdę nie strach jechać legalnie - środkowym bądź lewym pasem.
3) Pieszych na przejściu się przepuszcza. Także tych zbliżających się do przejścia. Śpieszyli się niektórzy rowerzyści dziś, że nie zawsze przepuszczali? Szarm Panowie i Panie!
4) Manewry sygnalizujemy!
5) Oświetlenie gdy zaczyna się robić szaro i ciemno - posiadamy i włączamy.
6) Gdy jest droga rowerowa po prawej stronie jezdni, trzeba nią jechać. To nie Masa, że możemy rezygnować z tego obowiązku!
7) Nie kręcimy się w kółko po rondzie! Można skręcić w lewo, potem jak ktoś się pomylił, to gdzieś zawrócić i wjechać ponownie na dane skrzyżowanie obierając właściwy kierunek (a potem np jeszcze 10 razy jak ktoś dużo błędów popełnia), ale jeżdżenie w kółko po rondzie to blokowanie ruchu i to jest niezgodne z prawem.
I taka godzina dla rowerów średnio mi się podobała
Idea jest ok, wykonanie - jak to zwykle gdy coś się robi pierwszy raz. Niektórzy nie rozumieli, że to już nie jest Masa, że to już nie jest wykorzystanie drogi w sposób szczególny. Prawo obowiązuje!
Moim zdaniem nie było źle, biorąc pod uwagę, że to się działo pierwszy raz, że wiele osób wcześniej nie jeździło po ulicach. Nauczą się z czasem, zwłaszcza jak będą jeździć w towarzystwie bardziej doświadczonych cyklistów.
Uważam, że łamanie przepisów i utrudnianie w ten sposób życia kierowcom nie jest drogą dla budowania ruchu rowerowego w Warszawie. Poza tym dla wielu osób taka piątkowa masa to czas na zrelaksowanie się na rowerze. Nie każdy ma ochotę drzeć koty z kierowcami i z policją. Jeżeli ktoś ma ochotę na coś takiego to nie powstanie godzina dla roweru, ale obok, a nie zamiast spokojnej masy.
Choć nie czuję, bym dziś z kimkolwiek darł koty (wręcz przeciwnie, wpuściłem 3 autobusy, kilka parkujących aut i całe mnóstwo pieszych), to zgadzam się. Masa powinna się odbywać co miesiąc, w ostatni piątek każdego miesiąca. Taka tradycja.
A "godzina dla roweru", nie powinna Masy zastąpić. Powinna być gdzieś obok, dodatkowo. No chyba, że za jakiś czas znowu nie będzie zgody i papierków i nie będzie wyjścia. Ale to nie powinno stać się normą!
Natomiast ,kto wie... może dziś dzięki Batoremu, urzędnikom i Policji narodziła się w Warszawie nowa tradycja. Wszak Nocna Masa (podobnie jak dzisiejsza godzina dla roweru) w założeniu też miała być imprezą jednorazową, a odbywa się do dziś, już przez dekadę