1. Błotniki - ale nie takie bździny dedykowane do górali, tylko normalne, szerokie i dłuuugie.
Błotniki pełne to podstawa. Pytanie czy rama i widelec mają odpowiednie otwory montażowe. Jak nie mają, tez się da założyć błotniki, ale trzeba sobie dorobić obejmy.
Na zimę niezłym pomysłem jest też chlapacz. Przynajmniej z przodu.
2. Bagażnik - nie jest konieczny, jeżeli nie planujesz nic troczyć, lub wolisz majdan wozić w plecaku.
Bagaznik zdecydowanie. I dobra, wodoszczelna sakwę (np Crosso Dry). Plecak na dłuższą metę jest niewygodny, pocą się plecy pod nim.
3. Oświetlenie - polecam dwa sposoby (wymiennie lub łącznie) - dynamo w piaście, lampa tylna i przednia zasilana z niego, przykręcona na stałe, drugi sposób to lampki odczepiane na czas parkowania/nieużywania.
Zależy na ile planuje się jeździć w nocy. Jak niewiele, to dynamo jest trochę takim strzelaniem z armaty do muchy
Wtedy zwykłe, ale dobre jakościowo lampki, wystarczą.
4. dzwonek.
Odradzam. Mało kto w aucie usłyszy dzwonienie. Osobiście używam gwizdka.
Dzwonek warto zaś mieć na pieszych - straszenie ich gwizdkiem 100dB to gruba przesada, chyba że uparcie lizą po ścieżce rowerowej całą jej szerokością.
5. opony - ja używam schwalbe smart sam 2.1 cala z ciśnieniem 5 bar. myślę, że w miarę uniwersalne będą opony o ciągłe rzeźbie bieżnika na środku (cicha praca na asfalcie) i nieco bardziej agresywne na brzegu (teren przygodny, śnieg).
Na pewno masz rację, choć osobiście poleciłbym Terra Cruisery 1,9", albo jak ktoś raczej nie zjeżdża z asfaltu to nawet nieco węższe Marathony 1,5".
Jak ktoś jest purystą miłującym niska masę roweru, z miejskiego MTB można wywalić amortyzator przedni i zamienić go na sztywny widelec. Jak się musi nosić rower po schodach, ten kilogram mniej jest całkiem miły.