na wstępie thx Sto... wróć Kenneth
W sprawie przedstawienia się: Nie ćpam, tylko parę razy paliłem, mało piję, Junior chodzi do szkoły, czasem jeździmy tam nawet rowerami. Staram się chodzić twardo po ziemi, bo żona, 2 dzieci i jeszcze 25 lat spłaty kredytu. Samochodami jeżdżę jakieś 21lat, myślę, że ze 200kkmprzejechałem, parę kolizji w życiu miałem, parę z mojej winy w związku z wpadnięciem w poślizg podczas hamowania przy jeździe w kolumnie, parę razy, w mnie wjechano, ale z jednego i z drugiego staram się wyciągać wnioski. Rowerem użytkowo jeżdżę 13 lat, z 70kkm przejechałem, też parę wypadków miałem, wszystkie z własnej winy. A wszystkie niebezpieczne sytuacje jakie mnie spotkały ze strony kierowców to wymuszenia pierwszeństwa jak jechałem ścieżkami rowerowymi, na szczęście przewidując sytuację byłem na nią gotowy.
Jak jeżdżę, to staram się dostosowywać prędkość do warunków - jak na Puławskiej przy tym wspomnianym przejściu mam widoczność na jakieś 400~500m do przodu i >150m na boki w każdą stronę jezdni to raczej jestem w stanie zauważyć zbliżającego się do przejścia człowieka i zatrzymać się niezależnie czy jadę 50 (zgodnie z przepisami) czy pędzę jak pirat 80km/h (zgodnie ze zdrowym rozsądkiem na wylotowej drodze 2x3pasy z przedziałkiem przez teren praktycznie niezabudowany). Jak czasem po południu ciągnę 60km/h pod górę Idzikowskiego, to jak zbliżam się do przejścia dla pieszych które jest zasłonięte przez zakorkowane samochody, to przyklejam się do prawego krawężnika i hamuję - tak po prostu mam i tak zawsze robię niezależnie z jaką prędkością bym jechał. Na przejściu zawsze zwalniam i odsuwam się od samochodów stojących w przeciwną stronę. Jak dojeżdżam do zakrętu po którym zaczyna się podjazd, to też zwalniam. To jest kwestia kultury i odpowiedzialności a nie rozwijanej prędkości.
Albo inny przykład z życia wzięty, również Puławska, jadę sobie rowerem, jakieś 40km/h, zapala się czerwone na przejściu dla pieszych przy baszcie - hamuję, a zza mnie (jechał moim pasem) wymija mnie samochód i z klaksonem, pretensjami, gestami przejeżdża na czerwonym rozwijając zawrotną prędkość góra 50km/h bo korek. Pytam się to kwestia kultury czy prędkości? Mi piratowi drogowemu (no bo przecież nim jestem) i do tego ćpam bo nie chodzę po ziemi nigdy coś takiego do głowy by nie przyszło. Bo tak mam.
Inny przykład - ojciec skręcał na zielonym w prawo i zatrzymał się puścić pieszych, którzy też mieli zielone. Za ojcem zatrzymał się cierp i trąbi, potem z piskiem opon ominął ojca środkowym pasem i omal nie rozjechał matki z dzieckiem na przejściu. Prędkość - daj panie boziu, żeby się do 40km/h rozpędził. I znowu tu wina prędkości czy kultury? Dla ułatwienia taki manewr omijania też by mi do mojej głowy pirata nie przyszedł. Serio.
Na prostej, szerokiej drodze, bez drzew, przy dobrej widoczności, niczym nie zasłoniętego pobocza o wjechaniu w pieszego /cokolwiek innego nie decyduje prędkość, tylko umiejętność przewidywania. WYSTARCZY PRZEWIDYWAĆ SYTUACJĘ. Ale oczywiście ja to mówię za siebie, jest wielu takich co tego nie rozumieją, nie przewidują a w Polsce jak to w Polsce wszystkich do jednego wora.
Czy nie przypomina wam (nam) to starego powiedzonka kierowców, że wszyscy rowerzyści to świnie, chamy, jeżdżą bez świateł, przelatują po przejściach, na czerwonym i slalomem między pieszymi po chodniku? Bo mi się jakoś wydaje bardzo podobne: wszyscy kierowcy, którzy przekraczają prędkość to straszni piraci drogowi i bandyci i nic nie robią tylko przejeżdżają na przejściach staruszki.
Można najechać na tył innego rowerzysty - wystarczy jechać rozkojarzony za nim, oglądając na przykład laski czekające na autobus, albo co robi ten kierowca po lewej. Jak jadę szybko to nie mam czasu o tym myśleć - liczy się wtedy to co przede mną.
GFM: jak nie mam widoczności pobocza, bo są krzaczory lub inne samochody to zwalniam i nie interesuje mnie jakie jest ograniczenie w okolicy, tylko zwalniam, do takiej prędkość, przy której mam szansę zahamować. I tak się dzieje, niezależnie czy jechałem 50, 60, 80 czy 120km/h bo tak mam. Ale pamiętaj wszyscy kierowcy którzy przekraczają prędkość to nic tylko rozjeżdżają pieszych na przejściach.