Czy to znaczy, że zgadłam?
Mam kilka pomysłów czekających na realizację:
-
rower - piękna damka motobecane, ale szczerze powiedziawszy momentami zastanawiam się, czy jednak go nie sprzedać. Zacząć należałoby od malowania, ale doszłam do wniosku, że będę musiała je zlecić i pomalować proszkowo. Na razie dostał nową kierownicę, chwyty i dzwonek. Jakbym nie miała na czym jeździć, pewnie szybciej bym się za niego zabrała
- stare drewniane
stoliki w liczbie sześciu sztuk, do polakierowania (ewentualnie delikatny decoupage?). Mam nadzieję, że zrobię to sama, ale do tego potrzebuję chyba tygodnia zupełnie wolnego... i prób na dwóch pozostałych stolikach.
-
ławka z przedpokoju - tak samo do odnowienia, bo się odbarwiła wrr.. od soku jabłkowego (tu może być większy problem, bo raczej nie jest z litego drewna)
-
abażur od odlotowej starej lampki. Chciałabym zrobić jakiś prosty, ale i elegancki, bo dostępne w handlu mnie nie przekonują i wszystkie są identyczne. Obawiam się jednak, że oblekanie poprzedniego stelaża będzie bardzo trudne
- drewniane
pudełko, które miało boki wyplecione jakąś taką trawą czy czymś. Próbowałam wypleść tkaniną.. porażka. Teraz myślę o wiklinie papierowej, ale muszę wcześniej poćwiczyć. Zresztą wiklina papierowa mnie zaintrygowała, jednak w moim przypadku wskazany byłby trening na najprostszych rzeczach. Planuję zrobić
podkładki. Choć myślę, że może i ten abażur byłby ładny, wypleciony
Po zrealizowaniu powyższych, w jeszcze bardziej odległych planach mam piękny drewniany
taboret - uratowany przed spaleniem i czekający na polakierowanie. Tu pojawia się jednak problem, taki jak z rowerem - mam na czym siedzieć...