Ja tam wyznaję zasadę, że cokolwiek zrobię na ulicy to do mnie wróci. Czyli nie obrażam kierowców, nie robię im na złość. To się najzwyczajniej w świecie nie opłaca, bo to wróci. Najważniejsze dla mnie jest zachowanie klarowności tego, co się robi. Czyli jak zwalniam, żeby kogoś puścić to daję znak ręką, żeby się nie zastanawiał i takie tam. Autobusy przepuszczam o ile dadzą mi szansę na to, czyli jeżeli widzę, że chce się włączyć i wyhamuję to puszczam. Niestety, niektórzy włączają kierunkowskaz jak jestem na wysokości przegubu i po prostu sobie jadą.
Jeżeli chodzi o komunikację z kierowcami po różnych dziwnych wydarzeniach typu wyprzedzanie zbyt blisko czy podobne najczęściej po prostu doganiam kierowcę na następnych światłach i wyjaśniam pokrótce co było nie tak. Ostatnio urządziłem sobie rozmowę z kierowcą autobusu - akurat dojechał na pętlę i miał czas - on się pożalił na to, że mu ogrzewanie się zacięło i pasażerowie narzekają a ja doedukowałem go w kwestii wyprzedzania rowerzystów. Przy okazji ciekawe historie z buspasów usłyszałem.
Żeby nie było, taką samą taktykę stosuję na rowerzystów, szczególnie na wymuszających na pieszych na przejściach. Tylko z jedną różnicą: przepraszam pieszych za zachowanie tamtego rowerzysty i wyjaśniam jakie powinno być jego i ich zachowanie.
I wszystko z uśmiechem, w miarę możliwości