A co na to...Justyna Kowalczyk ?
Rozpoczęła bezpośrednie przygotowania do głównej imprezy tego sezonu - mistrzostw świata w Val di Fiemme. Polka na swoim blogu pisze, że najważniejsze to nic nie zepsuć i nawiązuje do Lance'a Armstronga, który ostatnio przyznał się do stosowania dopingu. (onet.pl)
"Hmmm..
Było z przytupem. Było wesoło. Było szaleńczo. Było międzynarodowo. Było szampańsko. Jest multum super wspomnień, odciski od szpilek i zdjęcia, na których widok mogę tylko powiedzieć: Oj!:) No bo jak się bawić, to się bawić. Pisałam Wam już, że to potrafię znacznie lepiej niż biegać na nartach:) Wejście w dojrzałość zostało przywitane jak najbardziej... niedojrzale! Teraz miałam parę dni na przyzwyczajenie się do rzeczywistości, a jutro (23go, tak w paszporcie jest napisane) powtórka! Żartuję... chyba:)
No a poważnie, to w ten wariacki sposób weszłam w BPS. Ten tajemniczy skrót, to nic innego jak bezpośrednie przygotowanie startowe. Czyli czas przed imprezą głowną. Ważny miesiąc, w którym najważniejsze jest nic nie spieprzyć.
Bo akurat to jest bardzo łatwe. Trzeba spróbować odpocząć, ale nie przestać ciężko trenować. Zadbać o dietę, ale nie odpuścić czekoladek, bo organizm takiego szoku mógłby nie przeżyć:) Poukładać sobie w głowie dziesiątki możliwych rozwiązań taktycznych na biegi, ale nie zapętlić się i przypadkiem nie spalić jeszcze przed startami (to zadanie już odrobione). Dbać o zdrowie - bez przesady oczywiście. I zapanować nad tysiącem innym maleńkich szczegółów, które złożą się na, mam nadzieję, radość w Val di Fiemme...
A jeśli już o dbałości o szczegóły, to wiecie skąd się tego uczyłam? Gdzie to było najbardziej obrazowo i dobitnie przedstawione? Gdzie napisane było, że trzeba harować do utraty tchu? W książkach Armstronga. Nic tam nie wyczytałam o żadnych koktajlach;)
Mój główny wniosek jest następujący... Od paru lat jestem wciąż monitorowana. Sikam przy obcych ludziach. Spowiadam się z każdego kroku. Zastanawiam się nad każdym kęsem jedzenia, którego pochodzenia nie znam. Leczenie zwyklego przeziębienia stało się szeroko zakrojoną akcją logistyczną. Nie mogę ketonalu domięśniowo dostać, jak krzyż na obozie odmówi jakiejkolwiek współpracy...
Wierzyłam w te wszystkie kontrole... Resztę dopowiedzcie sobie sami...
Koniec i kropka. "
http://justynakowalczyk.natemat.pl/47957,dziekuje-za-wszystkie-piekne-zyczenia-obiecuje-ze-dopilnuje-ich-spelnienia