Autor Wątek: Barierki  (Przeczytany 25941 razy)

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Barierki
« Odpowiedź #15 dnia: 23 Cze 2012, 09:47:10 »
Słusznie zauważyłaś: 3 pasy dla samochodów, zatoka dla autobusów, przystanek autobusowy (pewnie z wiatą) a dalej co? Wąska ścieżka dla rowerów i jeszcze na tę ścieżkę to stado baranów wpuścić?

Najłatwiej chyba zlikwidować zatokę. 3,5m od ręki. Dalej i tak jest buspas i autom prawym pasem nie wolno. Autobusów nie stających przy dolnej też chyba nie ma. Więc autobusu stojące na pasie ruchu nikomu by nie przeszkadzały i nikomu by nie utrudniły przejazdu.






Co o tym myślicie?

Typowe niechlujstwo przy wykonaniu. Zgłoś to do ZDM, z kopią do nadzoru budowlanego. Te barierki mają ostre i niebezpieczne krawędzie i elementy, które są NIEZGODNE Z PRZEPISAMI (powinny być zaokrąglone do R=2,5mm).

Podstawę prawną znajdziesz stanowi rozporządzenie ws szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drodze z roku 2003:

Cytuj
"W urządzeniach bezpieczeństwa ruchu, z którymi mogą stykać się piesi, ze względów bezpieczeństwa należy wyeliminować możliwość skaleczeń lub innych obrażeń ciała przez zaokrąglenie promieniem Rmin=2,5 mm ostrych krawędzi urządzeń, które mogą się znaleźć w bezpośrednim kontakcie z ciałem pieszego."
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline Gimp

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 60
Odp: Barierki
« Odpowiedź #16 dnia: 23 Cze 2012, 16:26:57 »
Ta separatoro-lawka wydaje sie taka genialna, ale wg mnie tylko wydaje. Zatraca to funkcje separatora, bo jesli zasiadzie na niej 'brygada' to i tak musze wyraznie zwolnic. Plot to ma byc plot, a nie szampon i odzywka w jednym :P

Offline Savil

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 1 386
  • Płeć: Kobieta
  • Cylon i lasombra
    • http://savil.bikestats.pl/
Odp: Barierki
« Odpowiedź #17 dnia: 23 Cze 2012, 17:23:53 »
Barierki przy przystankach na ogół są potrzebne. Piesi nie patrzą gdzie idą i jeśli nie mają drogi fizycznie zagrodzonej, to wejdą sobie postać, bo im się nudzi czekanie na autobus.

GFM - ja na rowerze jeżdżę od paru lat [po mieście niewielu], a większości jezdni się nie boję. Tunelem przy Zesłańcach nie jeżdżę, ale Połczyńską bez problemu. Rzecz nie w subiektywnym baniu się, tylko w obiektywnym "jest pieszy na ścieżce czy nie?".

Offline miroslavka

  • Stały uczestnik
  • ***
  • Wiadomości: 380
  • Płeć: Kobieta
Odp: Barierki
« Odpowiedź #18 dnia: 23 Cze 2012, 17:24:29 »
Jakie jest moje zdanie na temat tych barierek? Jestem na NIE.
O ile nie myli mnie gmaps, w tym miejscu są 3 pasy w jedną stronę + zatoka autobusowa. Resztki oddaje się łaskawie rowerzystom i pieszym, a że mało jest miejsca grodzi się ich jak bydło w ubojni.
Nie wierzę, że nie podróżowaliście komunikacją miejską w upały. Na przystankach coraz rzadziej występują drzewa. Czasem jedyne miejsce gdzie jest cień, występuje za przystankiem. Czekając 15 minut w słońcu można się wykończyć. Zabieranie cienia jest wrzodem na d... pasażera.
Pomysły: likwidacja zatoki, przesunięcie kiosku i wiaty dużo dalej niż 20 cm od DDR, co zapewni lepszą wzajemną widoczność, a także więcej miejsca pasażerom na swobodne harce i łatwiejszy dostęp do przystanku.
PS Mogę jeszcze zachęcić do poczytania wątku "Mania grodzenia" na forum ZM:)

Słusznie zauważyłaś: 3 pasy dla samochodów, zatoka dla autobusów, przystanek autobusowy (pewnie z wiatą) a dalej co? Wąska ścieżka dla rowerów i jeszcze na tę ścieżkę to stado baranów wpuścić?
Bo oni cienia potrzebują, może szluga wyjarać chowając się za wiatą przed strażą miejską?
Te proporcje nie są właściwe. Rower też ma prawo się sprawnie (znaczy szybko) poruszać po mieście.

Ze względu na wyrażony pogląd mam do Ciebie Szanowna Koleżanko następujące pytania :
Od jak dawna jeździsz na rowerze po Warszawie? (Bo ja całe życie)
Ile kilometrów rocznie przejeżdżasz na rowerze po Warszawie? (Bo ja od 2 do 4 tysięcy)
Czy w Radzyniu Podlaskim rowerzysta może czuć się bezpiecznie na jezdni? (Bo w Warszawie
zdecydowanie nie może)

Tak jak już wspomniałam, i Raffi potwierdził, likwidacja zatoki da jakieś 3,5 metra. Powinno i rowerzystom skapnąć. Najważniejsze z punktu bezpieczeństwa jest dla mnie, żeby nie wyskakiwali zza kiosku, który stoi bezpośrednio przy DDR.

1. Jeżdżę od 4 lat rowerem po Warszawie, wcześniej ZTM.
2. Moje trasy wynoszą w tym roku od 14 - 55 km dziennie (co najmniej 150 w tygodniu, 2 dni zwykle odpoczywam od jazdy), licząc że jeżdżę od końca marca, do tej pory zrobiłam 1950km licząc tylko komunikacyjnie, bez wypadów do sklepu, czy przejażdżek. Przepraszam, mogłam więcej :P
3. Nigdy w Radzyniu nie zdażyło mi się jeździć po chodniku. Nie zauważyłam też plagi chodnikowców. Mogę więc stwierdzić, że rowerzyści czują się raczej bezpiecznie. Tam poruszam się głównie na piechotę, gdyż odległości mam wymarzone: piekarnia 15m, apteka 40m (5 różnych w zasięgu 500m, w tym 24h), szkoła podstawowa 100m, biblioteka 200m, LO 600m, poczta 60m, bazarek 200m, PKS 600m, szpital (tylko tu jadę rowerem) - 2,3km, pizzeria - 50m, piwiarnia 200m  :D


Chyba nie postulowałam o oddanie DDRa pieszym a jazdę środkowym pasem Czerniakowskiej, żeby mój pomysł uznać za brednie?

Pisząc "To stado baranów" to kogo miałeś na myśli? Każdego człowieka? ::) Każdy bywa pieszym! Oni (zn. my wszyscy) powinni mieć najlepsze warunki do poruszania.

Offline robertrobert1

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 762
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Barierki
« Odpowiedź #19 dnia: 23 Cze 2012, 18:22:28 »
Każdy bywa pieszym! Oni (zn. my wszyscy) powinni mieć najlepsze warunki do poruszania.

Święta prawda.

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Barierki
« Odpowiedź #20 dnia: 23 Cze 2012, 23:02:10 »
Ta separatoro-lawka wydaje sie taka genialna, ale wg mnie tylko wydaje. (...) Plot to ma byc plot, a nie szampon i odzywka w jednym :P

Zobaczysz to kiedys na żywo np w Niemczech, to zmienisz zdanie. Te barierko-ławki to genialny pomysł i sprawdza się 100 x lepiej niż płoty.

Barierki przy przystankach na ogół są potrzebne. Piesi nie patrzą gdzie idą i jeśli nie mają drogi fizycznie zagrodzonej, to wejdą sobie postać, bo im się nudzi czekanie na autobus.

A ja jestem raczej przeciwnikiem płotów. Tak samo jak jestem przeciwnikiem kanarkowych znaków ostrzegawczych, czarnych punktów i migających żółtych świateł. Wszystkie te rzeczy uczą bezmyślności, przyzwyczajają że ktoś myśli na drodze za nas więc my sami już nie musimy. Owszem, osiąga się poprawę punktową (chwilowa, do czasu aż się ludzie przyzwyczają), ale kosztem pogorszenia systemowego we wszystkich miejscach gdzie tych gadżetów nie ma. Ludzie się po prostu przyzwyczajają - nie ma kanarkowego znaku, nie ma bariery, nie ma czarnego punktu lub żółtego pulsującego światła = nie jest niebezpiecznie i nie trzeba uważać. Zachód idzie w dokładnie odwrotną stronę w tej materii.

Osobiście płoty stawiałbym tylko od wiaty na 3m w każdą stronę - tak by pieszy nie mógł wyjść na DDR bezpośrednio zza wiaty, bo tam jest niewidoczny. Resztę tych płotów bym wywalił w cholerę - nie tylko przy DDRa,a ale i przy jezdniach też.
« Ostatnia zmiana: 23 Cze 2012, 23:04:36 wysłana przez Raffi »
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

GFM

  • Gość
Odp: Barierki
« Odpowiedź #21 dnia: 24 Cze 2012, 01:08:07 »
1. Jeżdżę od 4 lat rowerem po Warszawie, wcześniej ZTM.
2. Moje trasy wynoszą w tym roku od 14 - 55 km dziennie (co najmniej 150 w tygodniu, 2 dni zwykle odpoczywam od jazdy), licząc że jeżdżę od końca marca, do tej pory zrobiłam 1950km licząc tylko komunikacyjnie, bez wypadów do sklepu, czy przejażdżek. Przepraszam, mogłam więcej :P
3. Nigdy w Radzyniu nie zdażyło mi się jeździć po chodniku. Nie zauważyłam też plagi chodnikowców. Mogę więc stwierdzić, że rowerzyści czują się raczej bezpiecznie. Tam poruszam się głównie na piechotę, gdyż odległości mam wymarzone: piekarnia 15m, apteka 40m (5 różnych w zasięgu 500m, w tym 24h), szkoła podstawowa 100m, biblioteka 200m, LO 600m, poczta 60m, bazarek 200m, PKS 600m, szpital (tylko tu jadę rowerem) - 2,3km, pizzeria - 50m, piwiarnia 200m  :D

Chyba nie postulowałam o oddanie DDRa pieszym a jazdę środkowym pasem Czerniakowskiej, żeby mój pomysł uznać za brednie?

Pisząc "To stado baranów" to kogo miałeś na myśli? Każdego człowieka? ::) Każdy bywa pieszym! Oni (zn. my wszyscy) powinni mieć najlepsze warunki do poruszania.

Pisząc stado baranów miałem na myśli pieszych. Może nie koniecznie wszystkich - bo w tym czarnym stadzie
zawsze kilka białych owiec też się znajdzie. A warunki do poruszania się to oni piesi mają zdecydowanie
lepsze od nas rowerzystów. W mojej okolicy (północny Grochów) w zasadzie nie ma żadnej DdR.
Ta wzdłuż ul. Szaserów to już Gocławek. Chociaż naprawdę nie wiem kto tę część miasta wraz z mocno
historycznym laskiem "Olszynka Grochowska" przeniósł z Grochowa na Gocławek. Chodników natomiast
skolko godno. Przy każdej ulicy po obu stronach i jeszcze trochę między blokami. Tak więc z tymi warunkami
do poruszania się dla pieszych to bym nie przesadzał.
A ilekroć przemierzam ten "gocławkowy" odcinek DdR, tak zawsze kogoś nieuprawniomego na niej napotkam.
Jak nie rolkarze, to biegacze, młoda mamusia z wózkiem zajmującym ok. 90% szerokości (oczywiście
dokładnie środeczkiem), spacerowicze z pieskami na długiej smyczy a nawet trzy plotkary spokojnie stojące
na pasach oznaczających przejście dla pieszych przez DdR. Absolutne zero reakcji na dzwonek.
Dokładnie jak stado baranów. Na zwrócenie uwagi gotowi zbluzgać, sposponować, a kto wie czy nie opluć
albo pobić przy okazji.
Przyczyn takiego stanu rzeczy moim zdaniem należy upatrywać przede wszystkim w znikomej ilości DdRów.
Że chodzenie po jezdni może być niewskazane to już wiedzą. Że pociąg czy tramwaj to pewna śmierć też
już do nich dotarło. Ale ścieżka rowerowa - znaczy ten chodnik z czerwonej kostki? Gdzie tam - fanaberia
jakaś. I jeszcze o zgrozo dzwonić na nich będą!
Żeby do świadomości pieszych dotarło, że DdR należy omijać to musi ich być po prostu dużo. Może nie koniecznie wzdłuż każdej ulicy i po obu stronach, ale muszą rzucać się w oczy i być doskonale oznakowane.
Symbol roweru (znak poziomy) najrzadziej co 10 metrów - do znudzenia.

@Raffi: w odróżnieniu od Ciebie już ponad 30 lat nie byłem za granicą. Aczkolwiek nurtuje mnie wątpliwość
pewna nocą spać nie dająca: Czy byłeś kiedykolwiek w kraju obecnie wysokozroweryzowanym (z którego obecnie czerpiesz wzorce) będącym na etapie (na którym my obecnie jesteśmy - czyli) początkowego
wzrostu? Coś mi się majaczy, że byłeś wtedy Szanowny Kolego jeszcze baaardzo młody i pewnych
problemów po prostu nie dostrzegałeś. Oni są na zdecydowanie dalszym etapie uświadomienia pieszych
i mogą sobie na pewne posunięcia pozwolić. Życzę Ci abyś dożył tych czasów tu w Polsce. Na razie jednak powinniśmy naszych zdobyczy (znaczy DdRów) z wielkim trudem wywalczonych z zastygłym betonem urzędniczym strzec niczym źrenicy oka.
Na pewno przyjdzie ten dzień, kiedy rozwiążemy masę i będziemy demontować barierki ochronne.
Nie sądzę jednak by miało się to stać wcześniej niż za trzy pokolenia.

@miroslavka: 1950 km od początku roku do dziś - to daje ok. 4.000 km rocznie, i tak już od 4 lat.
Znaczy to mniej więcej, że jesteś już wytrawną rowerzystką. Nie mniej jednak skoro postulujesz
likwidację barierek oddzielającą DdR od  pieszych - to czegoś Ci w tym wszystkim chyba jednak brakuje.
Ja w zasadzie bez roweru nie ruszam się nigdzie. Nawet zimą. Staram się (jak na prawdę nie muszę)
nie chodzić pieszo wcale, a rower wspomagam komunikacją miejską. Głównie SKMką i raczej w dalekich
relacjach. Wszystko po mieście.  Większe wyprawy to tylko jesienią na grzyby.

ps. w zasięgu 100 metrów mieć: piekarnię, aptekę, szkołę podstawową, pocztę i pizzerię, a do tego
jeszcze Twój dom gdzieś po środku - to musi być bardzo mikroskopijne miasteczko.
Jeżeli samochodów równie mikroskopijnie - to faktycznie chodniki można pozostawić pieszym
i czuć bezpiecznie na ulicy. Liczę, że jednak zmienisz zdanie, a przyczyną nie będzie jakaś tragedia,
bo tego nikomu nie życzę.  ;)
« Ostatnia zmiana: 24 Cze 2012, 01:12:45 wysłana przez GFM »

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Barierki
« Odpowiedź #22 dnia: 24 Cze 2012, 09:29:04 »
A warunki do poruszania się to oni piesi mają zdecydowanie lepsze od nas rowerzystów. W mojej okolicy (północny Grochów) w zasadzie nie ma żadnej DdR. Ta wzdłuż ul. Szaserów to już Gocławek. Chociaż naprawdę nie wiem kto tę część miasta wraz z mocno historycznym laskiem "Olszynka Grochowska" przeniósł z Grochowa na Gocławek. Chodników natomiast skolko godno. Przy każdej ulicy po obu stronach i jeszcze trochę między blokami. Tak więc z tymi warunkami do poruszania się dla pieszych to bym nie przesadzał.

A ja myślę, że piesi maja dokładnie te same problemy co rowerzyści. Tzn w statystykach można wykazać miliony kilometrów chodników (tak jamo jak podobno mamy setki km ddr), ale jak przyjdzie po tym chodzić to: tu nawierzchnia do dupy i można połamać nogę, tam blokują samochody parkujące nielegalnie, gdzie indziej wielka kałuża, wykop bez "objazdu", słup pośrodku, prowadzenie naokoło, brak przejścia, którego akurat projektantowi było wygodniej nie robić, albo schody.

Jako żywo jest to dokładnie to samo z czym my się zmagamy na rowerach. Tylko skala problemu inna, bo chodników jest 50x więcej więc wielu z tych problemów ludzie po prostu nie chcą widzieć.


Przyczyn takiego stanu rzeczy moim zdaniem należy upatrywać przede wszystkim w znikomej ilości DdRów. 

Moim zdaniem raczej w niewielkim ruchu na nich. Tam gdzie ruch jest większy (np KEN) piesi raczej uważnie patrzą czy nie nadjeżdża rowerzysta i schodzą z drogi. A tam gdzie ruchu nie ma, wisi im to i powiewa, bo wiedzą, że nikt w nich nie wjedzie.


Że chodzenie po jezdni może być niewskazane to już wiedzą.

I to powinno się zmienić. Ja tam bez mrugnięcia okiem włażę na jezdnię i idę nią, gdy chodnik jest zablokowany przez auta. Tak samo nierzadko przepuszczam pieszych łażących w poprzek jezdni poza przejściem. Przyzwyczajanie pieszych, że jezdnia jest dla nich, a po mieście można chodzić jak się komu podoba uważam za bardzo edukujące dla kierowców.


Że pociąg czy tramwaj to pewna śmierć też już do nich dotarło.

A gdzie tam, nie ma tygodnie by ktoś nie wlazł pod tramwaj. Z pociągami podobnie, choć może nie w WAWie, bo trudno wpaść pieszemu pod pociąg np na linii średnicowej (nie to by tam ludzie nie chodzili, ale jest ich mało).


Żeby do świadomości pieszych dotarło, że DdR należy omijać to musi ich być po prostu dużo. Może nie koniecznie wzdłuż każdej ulicy i po obu stronach, ale muszą rzucać się w oczy i być doskonale oznakowane.

Dużo pustych dróg wcale nie przyzwyczaja pieszych, że można je olewać znaczki roweru ;) Tak samo jak na pustej drodze ludzie nigdy np nie chodzą na czerwonym, bo przecież czerwone jest doskonale widoczne i to w zupełności wystarcza ;P


@Raffi: w odróżnieniu od Ciebie już ponad 30 lat nie byłem za granicą. 

Polecam, naprawdę zmienia optykę w wielu sprawach. Choć po wizycie w Holandii lub Danii wskazane są trzy dni na aklimatyzacje w Polsce podczas których na ulice wyruszasz tylko pod opieką. Bo szok powrotny może sprawić, że zginiesz chodząc lub jeżdżąc tak jak to robią wszyscy tam.


Aczkolwiek nurtuje mnie wątpliwość pewna nocą spać nie dająca: Czy byłeś kiedykolwiek w kraju obecnie wysokozroweryzowanym (z którego obecnie czerpiesz wzorce) będącym na etapie (na którym my obecnie jesteśmy - czyli) początkowego
wzrostu? 

Co prawda najbardziej spektakularną Sewillę dotąd omijałem, ale Wiedeń startował przed paru laty z pozycji Warszawy (nawet wielkość miasta podobna) i już jest tam nieźle, Berlin startował niemal od zera, a ma teraz kilkanaście % ruchu rowerowego, Budapeszt jeszcze to w 2009 było straszne łajno, a będąc tam rok temu mocno się zdziwiłem ile pasów rowerowych w jezdni i wspólnych pasów bus-bike można zrobić w 2 lata. Kopenhaga i Amsterdam w latach 60-tych też wyglądały niemal jak Warszawa pod względem dominacji ruchu samochodowego (choć oni jednak zawsze jakiś procent ruchu rowerowego mieli).

Coś mi się majaczy, że byłeś wtedy Szanowny Kolego jeszcze baaardzo młody i pewnych
problemów po prostu nie dostrzegałeś. Oni są na zdecydowanie dalszym etapie uświadomienia pieszych i mogą sobie na pewne posunięcia pozwolić.

Coś mi się zdaje, że właśnie zacząłeś gadać jak typowy urzędnik. Nie byłeś, nie widziałeś, ale i tak nie przeszkadza Ci to twierdzić, że tam na pewno jest inna mentalność, inni ludzie, inne prawo, inne prawa fizyki i w ogóle to niedasię nic z tamtego dorobku wykorzystać, bo u nas na pewno skończy się tragicznie.

To jest dokładnie ten powód, dlaczego Polska drepcze w miejscu zarówno w temacie rowerowym, bezpieczeństwa ruchu, jakości życia w miastach i jeszcze kilku innych kwestii, w których nasz kraj ssie, ale uczyć się od lepszych i tak nie zamierza.


Życzę Ci abyś dożył tych czasów tu w Polsce. Na razie jednak powinniśmy naszych zdobyczy (znaczy DdRów) z wielkim trudem wywalczonych z zastygłym betonem urzędniczym strzec niczym źrenicy oka.
Na pewno przyjdzie ten dzień, kiedy rozwiążemy masę i będziemy demontować barierki ochronne.
Nie sądzę jednak by miało się to stać wcześniej niż za trzy pokolenia.

Naprawdę, powinieneś wybrać się kiedyś za Odrę ;)
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline miroslavka

  • Stały uczestnik
  • ***
  • Wiadomości: 380
  • Płeć: Kobieta
Odp: Barierki
« Odpowiedź #23 dnia: 24 Cze 2012, 11:14:24 »
@GFM:
Widzę, że mamy różne doświadczenia.

Nikt na mnie nie chciał pluć, jak zwróciłam mu uwagę. Często przechodnie przepraszają, nawet się uśmiechają, mimo że zwracam im uwagę. Dlaczego? Hm, ciekawe.

Mieszkając całe życie w Warszawie, a w dodatku nie lubiąc podróży chyba się już przyzwyczaiłeś, że może być tylko siermiężnie. Każdemu należy wyznaczyć korytarz, w jakim może się poruszać, bo inaczej trąci tragedią. Kładki, barierki, przejścia podziemne i "zdłudy" (przeciwieństwo skrótów) dla pieszych, bo inni też chcą się poruszać. Skoro piesi wydeptali skrót, zamiast chodnika ustawmy BARIERKI, będzie bardziej estetycznie.

Jestem przeciwna tworzeniu protez komunikacyjnych. Ktoś bezmyślnie ustawił wiatę? Walnijmy barierki. Skoro skrajnia jest zachowana, ustawmy kiosk ograniczający widoczność. Skoro w wymienionym przypadku miejsce się marnuje (zatoka) to jednak wolałabym, żeby to ono zostało wykorzystane w pierwszej kolejności. Barierki powinny być ostatecznością, a nie remedium na wszystkie problemy.

Co do mojego miasteczka, którego się uczepiłeś. Jest mikroskopijne jak Wilanów, ale bardziej skondensowane. Mieszkanie w centrum ma wiele zalet:D do tych 300m mogę dorzucić przedszkole,  kilka obuwniczych, kilkanaście odzieżowych, kościół, zabytkowy park, parę kwiaciarni, lodziarnie, drukarnię, fryzjerów, kosmetyczki, notariusza, prawnika, biuro poselskie, senatorskie, szewca, rymarza, tapicera, jubilerów, wszystkie znane mi salony GSM, rybny, kilka drogerii, kilka mięsnych,  bary, sklepy zabawkowe, place zabaw, dentystów, bank, księgarnie - koło pięciu, sanepid, szkołę jazdy, pałac (zresztą piękny tak jak wilanowski  :D), nawet małe kino. Dodam, że posiadam też podwórko - własną trawę, ławkę i rabatki! Prawdopodobnie tego nie zrozumiesz, bo w Warszawie do najbliższego kiosku bywa ponad kilometr, a przeciętny obywatel co najwyżej może wyjść na własny balkon.

I tak, spotykany jest wynalazek samochodu. I owszem, zdarzają się potrącenia rowerzystów, z winy za równo ze strony kierowców jak i rowerzystów. Jest jeszcze nad czym pracować w kwestii poprawy bezpieczeństwa, niemniej nie odczuwa się traumy poruszając jezdnią. Mam nadzieję, że właśnie tak zostanie.
« Ostatnia zmiana: 24 Cze 2012, 11:24:14 wysłana przez miroslavka »

Offline Savil

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 1 386
  • Płeć: Kobieta
  • Cylon i lasombra
    • http://savil.bikestats.pl/
Odp: Barierki
« Odpowiedź #24 dnia: 24 Cze 2012, 12:33:53 »
W Warszawie poruszanie się jezdnią również nie powoduje traumy, jak już pisałam. Rok oswajania się i jest dobrze.

Cytat: Raffi
Tak samo jak na pustej drodze ludzie nigdy np nie chodzą na czerwonym, bo przecież czerwone jest doskonale widoczne i to w zupełności wystarcza ;P

To był sarkazm, jak rozumiem? ;)

Offline miroslavka

  • Stały uczestnik
  • ***
  • Wiadomości: 380
  • Płeć: Kobieta
Odp: Barierki
« Odpowiedź #25 dnia: 24 Cze 2012, 13:10:11 »
Gdyby tak było, nie byłoby się z czym oswajać. Normalni ludzie nie jeździliby po chodnikach. Trauma to indywidualne wrażenie. Niektórym na samą myśl o jeździe po Warszawie rowerem cierpnie skóra. Kiedy pani Krysia wyrobi 4 tys. km (wg niektórych wymagane, żeby się odezwać), żeby się oswoić? Za 40 lat? Widział ktoś dziesięciolatka na Jana Pawła? Nie, oni są odwożeni samochodem, a w najlepszym przypadku podjeżdżają trzy przystanki autobusem do szkoły. A może jest wysyp staruszków na rowerze? Tymczasem w małych miastach dziadkowie na rowerach nie są rzadkością (wręcz codziennością).

Drex

  • Gość
Odp: Barierki
« Odpowiedź #26 dnia: 24 Cze 2012, 13:22:59 »
Mi tam ogolnie to lotto. I tak jezdze ulicami, bo smieszki rowerowe sie tu nie nadaja do jazdy rowerem. I ja pozwole sobie decydowac o mojej wygodzie i bezpieczenstwie a nie jakis patafian z urzedu, co slyszal ze na rowerze mozna pojechac do lasu na wycieczke.

Offline mateyko

  • Stały uczestnik
  • ***
  • Wiadomości: 449
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Barierki
« Odpowiedź #27 dnia: 24 Cze 2012, 14:34:14 »
W Warszawie poruszanie się jezdnią również nie powoduje traumy, jak już pisałam. Rok oswajania się i jest dobrze.

Cytat: Raffi
Tak samo jak na pustej drodze ludzie nigdy np nie chodzą na czerwonym, bo przecież czerwone jest doskonale widoczne i to w zupełności wystarcza ;P

To był sarkazm, jak rozumiem? ;)

Obstawiam że z za urzędniczego biurka już wyjście z biura jest niebezpieczne więc co dopiero mówić o jeździe rowerm po ulicy..

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Barierki
« Odpowiedź #28 dnia: 24 Cze 2012, 16:51:55 »
W Warszawie poruszanie się jezdnią również nie powoduje traumy, jak już pisałam. Rok oswajania się i jest dobrze.
Cytat: Raffi
Tak samo jak na pustej drodze ludzie nigdy np nie chodzą na czerwonym, bo przecież czerwone jest doskonale widoczne i to w zupełności wystarcza ;P
To był sarkazm, jak rozumiem? ;)

Tak, to był sarkazm.

Gdyby tak było, nie byłoby się z czym oswajać. Normalni ludzie nie jeździliby po chodnikach. Trauma to indywidualne wrażenie. Niektórym na samą myśl o jeździe po Warszawie rowerem cierpnie skóra.

To prawda i fajnie to było widać na Nauce Jazdy na ŚC2012. Wzięliśmy parę osób z traumą i zburzyliśmy ich światopogląd. A potem otrzymywałem maile w stylu: "Nie rozumiem jak mogłam dotąd uważać, że jazda po ulicy jest straszna".

Dostałem tych maili sporo ;)


Ale to tylko obrazuje jedną rzecz. Bezpieczeństwo to nie to samo co poczucie bezpieczeństwa, a już na pewno nie to samo co bezpieczeństwo urzędnika drogowego, który drogę buduję tak by mieć papierek za dupochron. Nasze ulice w centrum są, wbrew pozorom, bezpieczne - ludzie jak giną to na wylotówkach, bo centrum zwykle stoi. Ale ich wygląd odstrasza i to nie tylko cyklistów.
« Ostatnia zmiana: 24 Cze 2012, 16:53:45 wysłana przez Raffi »
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline wildzi

  • Zabezpieczenie
  • ******
  • Wiadomości: 679
  • Płeć: Mężczyzna
  • Z Masą od września 2008. W Zabezpieczeniu od 2011.
Odp: Barierki
« Odpowiedź #29 dnia: 24 Cze 2012, 17:30:22 »
Raffi, a masz taką możliwość aby opublikować tu na forum lub na Polska Na Rowery, choćby fragmenty tych listów? Dobrze by było pokazać jak zwykli ludzie opisują że się bali, ale nauka jazdy miejskiej im pomogła ten strach przemóc
« Ostatnia zmiana: 24 Cze 2012, 18:15:18 wysłana przez wildzi »
I jestem tatą po raz drugi!