Z drugiej strony kobieta mogła nie zauważyć - szczególnie
w takim terenie.
Oj właśnie w terenie to się czuje dokładnie jak flak się robi. Dobijającą obręcz i poczujesz i usłyszysz - mam fulla, a jak dobijam do obręczy, to aż zęby dzwonią.
A już tym bardziej czuć na krętej trasie, gdzie poza wybojami masz zakręty i czujesz, że rower jest gumowy, nie chce jechać, prowadzi się dziwnie. Możesz nie mieć pewności co to, ale że coś jest nie tak zorientujesz się na pewno.
Tak samo zresztą zwykle da się wyczuć jak pęka widelec, rama, tylny wahacz lub inny kluczowy element. Przynajmniej mnie się zwykle udawało
Nie dawno byłem z przyjaciółką na przejażdżce po Olszynce Grochowskiej
i okolicach. Widziałem jak tylna guma mięknie, a ona nic.
Olszynka to w zasadzie nie teren. Po asfalcie lub równej ścieżce leśnej to można faktycznie nie poczuć. Ja np parę razy gumę łapałem tak, że coś niby było miękło, coś niby wolniej się jechało, ale dojeżdżałem do celu i dopiero wracając do roweru zauważałem, że flak.
Zresztą wtedy nawet jak czuję, że coś nie tak, to nie zwalniam, a manetka i ogień, bo zapasowej dętki nie wożę. Zwykle się zdąży dojechać albo do domu, alb do serwisu, albo do znajomego lub pracy