Autor Wątek: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy  (Przeczytany 31405 razy)

0 użytkowników i 6 Gości przegląda ten wątek.

Offline ditu

  • Nowicjusz
  • *
  • Wiadomości: 24
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
« Odpowiedź #30 dnia: 04 Lut 2013, 10:58:59 »
Mnie z położenia kierowcy strasznie wkur... jak rowerzysta wyskakuje na przejazd dla rowerów z dużą prędkością,i ma nagle pretensję że kierowca go nie widzi.
Ale całokształt problemu jest niestety bardziej złożony ,każda ze stron która jest uczestnikiem ruchu
ponosi odpowiedzialność za to co się dzieje ,na jezdniach poboczach i chodnikach.
Nie staram się kogokolwiek usprawiedliwiać , ale jeśli ludzie nie zmienia się sami to jakakolwiek forma prewencji naprawdę nie wniesie dużo zmian. To my się musimy zmienić i tyle .A nie oni maja zmieniać nas.

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
« Odpowiedź #31 dnia: 04 Lut 2013, 11:35:00 »
tu nie chodzi o jazdę wolniej, tylko o to, żeby się zatrzymali

Wiem, że wracamy do tego już kolejny raz, a to co powiem to banał, ale z 50 km/h łatwiej wyhamować niż z 60. A z 60 łatwiej niż z 70. I tak dalej. Czysta fizyka.

Nie dysponuję od ręki wynikami badań potwierdzającymi, że wolniej jadący kierowcy chętniej się zatrzymują by ustąpić miejsca pieszym, ale szczerze wierzę, że taka korelacja występuje. Nie tylko na podstawie własnych obserwacji - subiektywnych, wyrywkowych i pewnie dość łatwych do obalenia. Także dlatego, że to ma sens od strony fizycznej - łatwiej wyhamować z mniejszej prędkości, krócej się hamuje (można zobaczyć pieszego później i wciąż zdążyć wyhamować na czas), mniej się "traci" na ponowne rozpędzanie auta. Nie wierzę, by to wszystko nie miało żadnego wpływu.

Plus jest jeszcze kwestia pola widzenia, które jak wiemy zawęża się ze wzrostem prędkości, a tym samym utrudnia kierowcy wypatrywanie pieszych i ogólnie wszystkiego. I to już jest temat dość dobrze przebadany od strony medycznej.


Moim zdaniem skoro kierowcy się nie zatrzymują, to albo nie są w stanie pieszego wypatrzyć na czas, albo nie są w stanie potem wyhamować na czas. W obu przypadkach ograniczenie prędkości jest rozwiązaniem, które da potrzebny czas kierowcy.



Ale jeżeli napiszesz, że geometria jezdni na Puławskiej nie przystaje do takich ograniczeń, też się zgodzę. Geometria Puławskiej powinna ulec zmianie, by zniechęcić do zachowań niepożądanych i niebezpiecznych dla ludzi, którzy tam żyją. Tylko, że geometrii nie zmienimy od razu - to są koszty, przy dzisiejszym budżecie wiara, że ktoś te koszty poniesie w ciągu najbliższych 5 lat jest utopią.

A wymusić wolniejszą jazdę możemy, z dnia na dzień. Tak, jestem świadomy, że to półśrodek. Po prostu nie mam pomysłu na nic lepszego w realnej perspektywie czasowej. A tego, że ludzie będą tam rozjeżdżani przez kolejne 10-20 lat zanim znajdzie się kasa na kompleksową przebudowę ulicy - nie akceptuję.


Mnie z położenia kierowcy strasznie wkur... jak rowerzysta wyskakuje na przejazd dla rowerów z dużą prędkością,i ma nagle pretensję że kierowca go nie widzi.

To tak jakby mieć pretensję do kierowcy, że jedzie sobie ulicą, na której ma pierwszeństwo i śmie nie lubić zajeżdżania drogi. Albo jakby wkurzać się, że pociąg jedzie przez przejazd kolejowy i trzeba na niego uważać.

Wkurzanie się na to za kierownicą samochodu nie ma sensu o tyle, że nerwy sobie zszarpiesz, a to i tak się nie zmieni. Trzeba się po prostu dostosować. Traktuj rowerzystów jak pociąg na przejeździe kolejowym. Twój problem zniknie ;)


Ale całokształt problemu jest niestety bardziej złożony ,każda ze stron która jest uczestnikiem ruchu ponosi odpowiedzialność za to co się dzieje ,na jezdniach poboczach i chodnikach.

Przy czym ta odpowiedzialność musi być proporcjonalna do masy i szybkości pojazdu, czyli do energii kinetycznej - bo to ona przekłada się na zniszczenia i śmierć jaką można nieść danym pojazdem.

Natomiast teraz na drogach mamy dżunglę - prawo większego i silniejszego, który uważa, że to pieszy musi uważać, gdy wchodzi na przejście, choć ma na nim pierwszeństwo. To jest CHORE, to WYMAGA ZMIANY.

Nie staram się kogokolwiek usprawiedliwiać , ale jeśli ludzie nie zmienia się sami to jakakolwiek forma prewencji naprawdę nie wniesie dużo zmian.

Przykład Słowacji, gdzie po podniesieniu mandatów o kilkaset procent i literalnym ZASTRASZENIU kierowców, statystyki wypadków poprawiły się znacznie, świadczy o tym, że się mylisz.

W kraju też mamy tego przykłady. Np DK8 - postawiono 300 puszek na fotoradary, a liczba wypadków i trupów zmalała zależnie od odcinka od 30 do 50%. Najwięcej - co ciekawe - na Mazowszu!
« Ostatnia zmiana: 04 Lut 2013, 11:45:38 wysłana przez Raffi »
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline ditu

  • Nowicjusz
  • *
  • Wiadomości: 24
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
« Odpowiedź #32 dnia: 04 Lut 2013, 12:11:22 »
Rafał czy ty prowadzisz czasami pojazd typu samochód osobowy  :) ;)

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
« Odpowiedź #33 dnia: 04 Lut 2013, 12:29:50 »
Rafał czy ty prowadzisz czasami pojazd typu samochód osobowy  :) ;)

Tak, ostatnio wczoraj.

I co w związku z tym? Dowodzi to czegoś? Albo może jest jakimś argumentem przeciwko czemuś?
« Ostatnia zmiana: 04 Lut 2013, 12:31:34 wysłana przez Raffi »
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline ditu

  • Nowicjusz
  • *
  • Wiadomości: 24
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
« Odpowiedź #34 dnia: 04 Lut 2013, 12:31:53 »
Odnoszę wrażenie że jesteś bardzo dobrym kierowcą i super zdyscyplinowanym a takich to właśnie brakuje  :)

Kenneth

  • Gość
Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
« Odpowiedź #35 dnia: 04 Lut 2013, 12:36:41 »
@Olexy - w czym ten pomysł jest dziwny? W tym, że zmusza kierowców do tego, aby posiadali jakąś wiedzę nt poruszania się po mieście i jego okolicach na rowerze? Aby poznali pewne smaczki wynikające z jazdy w ruchu na rowerze?
Olexy - tego poszanowania dla innych nie nauczysz jak pozwolisz świeżakom zajmować od razu miejsca w wyczesanych beemkach czy innych mercach prosto ze szrotu z Niemiec. Oni po prostu muszą mieć pewne początki w jeździe na czymś mniejszym, wolniejszym, co łatwiej zatrzymać i pomanewrować. Zupełnie tak jak z kategorią A1 czy A2, które mają być obowiązkowe do pewnego wieku przed kategorią A. Po to, aby zielony motocyklista nie rozpędził się od razu do 200 km/h w szpanie i nie rozwalił siebie i jeszcze kogoś.

@Libr - ta paranoja przestanie być dla ciebie paranoją - kiedy dostrzeżesz wreszcie jak bardzo wypowy Polak bez umiejętności wyprzedza cię na milimetry, jak zajeżdżą ci drogę czy weszcie wymusza pierwszeństwo czy to na skrzyżowaniu równorzędnym, czy to na przejeździe rowerowym. Dopóki nie odczujesz tego na własnej skórze - nie zrozumiesz.

@Raffi - wolę wyjeździć przed egzaminem więcej, aby uzyskany papierek nie było tylko papieriem, ale faktycznym potwierdzeniem tego co już umiem. A nie papierkiem danym na "odwal się" czy za "ładne oczy". Albo - za "głęboką kieszeń".
Co do reszty się zgadzam. I tylko rowerzysta-kierowca rozumie co to znaczy być rowerem w takich miejscach na Łopuszańskiej jak ja zazwyczaj bywam. Tylko taki nie jedzie mi na kole, kiedy mozolnie się wspinam na wiadukcie 15 km/h. Taki kierowca rozumie też doskonale, że i tak tam dalej jest korek, więc nawet jeśli on mnie wyprzedzi tu i teraz, albo nawet mnie przeskoczy - to i tak wyprzedzę go w korku, a on będzie musiał powtórzyć swoje działanie jeszcze raz.

Dlaczego 1.000km? Dlatego, aby taki kierowca nie zrobił tego w 2 dni. Aby pojeździł nie tylko przy ładnej pogodzie ale i w trudniejszych warunkach pogodowych, nie tylko po parku, ale i gdzieś dalej. Poza miasto, ale i też nie tylko do lasu - ale może i do pracy. Żeby te kilometry nabił nie tylko na jakimś podwórku jeżdżąc w kółko.

Prędkość. Tu można by pisać epopeje, ale prawda jest taka, że ten świeżak, który dostanie papierek do ręki nie zna się na prędkości i wydaje mu się, że on zawsze da radę, bo jest młody, zna się na wszystkim i jest jak Młody Bóg. Dlatego wszystkich kandydatów powinno się wsadzać do symulatora samochodu - i niech jedzie. Niech zobaczy jak się jedzie po ulicy w mieście, po ulicy podmiejskiej na jesieni, po śnieżku, po "czarnym" w zimie itede.


@Ditu - a niech wyskakuje. Ale on często/gęsto ma pierwszeństwo, którego ty możesz nie mieć. I co wtedy? Rozjedziesz i co dalej?
Nie, nie mam jeszcze prawa jazdy, ale nie sądzę, aby an tej podstawie można było uznawać mnie za złego kierowcę :P

Offline ditu

  • Nowicjusz
  • *
  • Wiadomości: 24
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
« Odpowiedź #36 dnia: 04 Lut 2013, 12:50:21 »
@Ditu - a niech wyskakuje. Ale on często/gęsto ma pierwszeństwo, którego ty możesz nie mieć. I co wtedy? Rozjedziesz i co dalej?
Nie, nie mam jeszcze prawa jazdy, ale nie sądzę, aby an tej podstawie można było uznawać mnie za złego kierowcę :P
Tak zgadzam się z tobą mają pierwszeństwo i nie podlega to żadnej dyskusji.Ty w myśl prawa też jesteś kierowca  :D
Nie nie rozjeżdżam.  ;D

Offline fionotron

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 906
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
« Odpowiedź #37 dnia: 04 Lut 2013, 15:14:34 »
I argument typu nie jeździł rowerem to nie wie jak ma się zachować w osobówce wobec rowerzysty do mnie nie przemawia.

Pewnie że zdarzają się kierowcy - dla których każdy rowerzysta będzie intruzem na ulicach i tacy to zawsze to zawsze Tak będą Nas traktowali. Jednak kierowcy którzy chociaż Raz wyjechali rowerem ze ścieżek rowerowych na ulice  - i to te o największym samochodowym zatłoczeniu w dużej aglomeracji miejskiej - będą mogli się wczuć w zachowania rowerzysty jadącego przed nim - zrozumieć je, a nawet przewidzieć jego zmiany toru jazdy- przez to wydłuży się czas reakcji kierowcy. I być może zapobiegnie on jakiejś stłuczce czy niechcianemu i to przez obie strony użytkujące ulicę - nie raz i groźnemu w swoich następstwach wypadkowi. 

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
« Odpowiedź #38 dnia: 04 Lut 2013, 18:33:00 »
@Raffi - wolę wyjeździć przed egzaminem więcej, aby uzyskany papierek nie było tylko papieriem, ale faktycznym potwierdzeniem tego co już umiem. A nie papierkiem danym na "odwal się" czy za "ładne oczy". Albo - za "głęboką kieszeń".

Nie zrozum mnie źle, gorąco popieram by wyjeździć więcej, a na egzamin iść przygotowanym w 100%. Sam wyjeździłem przed egzaminem na prawko jakieś 40-50h, choć wtedy wymagano 20.

Po prostu ciekaw jestem, czy swój pomysł o 300h stosujesz sam na sobie, czy jednak wyjeździsz 30, 60 lub na przykład 100h?


Dlaczego 1.000km? Dlatego, aby taki kierowca nie zrobił tego w 2 dni. Aby pojeździł nie tylko przy ładnej pogodzie ale i w trudniejszych warunkach pogodowych, nie tylko po parku, ale i gdzieś dalej. Poza miasto, ale i też nie tylko do lasu - ale może i do pracy. Żeby te kilometry nabił nie tylko na jakimś podwórku jeżdżąc w kółko.

Moje doświadczenia pokazują, że nawet godzinka lub dwie na rowerze potrafią kierowcy otworzyć oczy i zmienić punkt widzenia.

Sprawdzone na pewnym reporterze TVN, który zaczynał kurs ze mną z poziomu typowego chodnikowca, który nie jeździ jezdnią, bo niebezpiecznie, a po kilku godzinach jazdy ze mną po mieście bronił mnie na antenie, gdy mówiłem, że łamanie prawa na rowerze miewa głęboki sens i jest poparte bezpieczeństwem. A jeździł ze mną 4h (z czego realnej jazdy było może 2,5h, reszta to czekanie na wóz który nas kręcił), tylko w weekend, przy pięknej pogodzie, małym ruchu (wakacje) i w dodatku tylko po centrum miasta.


kierowcy którzy chociaż Raz wyjechali rowerem ze ścieżek rowerowych na ulice  - i to te o największym samochodowym zatłoczeniu w dużej aglomeracji miejskiej - będą mogli się wczuć w zachowania rowerzysty jadącego przed nim - zrozumieć je, a nawet przewidzieć jego zmiany toru jazdy- przez to wydłuży się czas reakcji kierowcy. I być może zapobiegnie on jakiejś stłuczce czy niechcianemu i to przez obie strony użytkujące ulicę - nie raz i groźnemu w swoich następstwach wypadkowi.

100% racji. Tu nie chodzi o pokazanie "zobaczcie jak my to mamy źle" tylko o to, że taki kawałek wycieczki rowerowej po mieście dla kierowcy potrafi naprawdę otworzyć oczy na wiele spraw. Spraw mających bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo zarówno tego kierowcy, jak i innych użytkowników na drodze.
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Kenneth

  • Gość
Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
« Odpowiedź #39 dnia: 04 Lut 2013, 22:22:27 »
@Raffi. Z instruktorem czy bez? ;) Bo z instruktorem to może 30 godzin. Ale bez... Znacznie więcej i to więcej także pod względem dopilnowania samego siebie. Bo w moim przypadku tak jak już pisałem, często nie chodzi tylko o to, że mi się może coś stać - ale, że coś się może stać innym - a wtedy mam kompletnie prze.......
A przed egzaminem (kolejnym) będę się starał wyjeździć tyle ile tylko się da + dodatkowe godziny z instruktorem. Nie tylko po to, aby odwalić egzamin - ale po to aby wiedzieć za co został on zaliczony pozytywnie. Tak jak było z moim ż.j.

Reporter - on chciał to zrozumiec i zobaczyć na własne oczy - _jak_ to jest. W przypadku kandydata na kierowcę tak różowo już nie jest, bo to dla niego taki stopień, który musi niby pokonać. A zwyczajni kierowcy już z prawkiem mają nas głęboko w.... bo dla nich "rower = rekreacja".
A wcale tak nie jest.

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
« Odpowiedź #40 dnia: 05 Lut 2013, 07:01:34 »
Reporter - on chciał to zrozumiec i zobaczyć na własne oczy - _jak_ to jest. W przypadku kandydata na kierowcę tak różowo już nie jest, bo to dla niego taki stopień, który musi niby pokonać. A zwyczajni kierowcy już z prawkiem mają nas głęboko w.... bo dla nich "rower = rekreacja".
A wcale tak nie jest.

Albo chciał, albo go do tego tematu wyznaczyli. Tego nie wiesz. W sumie mogłem się zapytać - ja też nie wiem.

Wiem za to, że na wstępie jak się witaliśmy facet zaznaczył, że "On sam jeździ na rowerze, ale..." a To zwykle oznacza to samo - kogoś kto dwa razy w roku wsiada w weekend na rower i jedzie do Powsina, a pomiędzy tymi dwoma razami najchętniej by do nas strzelał ;)
« Ostatnia zmiana: 05 Lut 2013, 07:02:39 wysłana przez Raffi »
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline Fochna

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 94
  • Płeć: Kobieta
Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
« Odpowiedź #41 dnia: 05 Lut 2013, 09:49:28 »
Mnie z położenia kierowcy strasznie wkur... jak rowerzysta wyskakuje na przejazd dla rowerów z dużą prędkością,i ma nagle pretensję że kierowca go nie widzi.

Ten sam rowerzysta, który poruszając się przed tym samym kierowcą z tą samą "dużą" prędkością po jezdni "skurw$%%^^& się wlecze i tamuje ruch!"?
Mnie kierowca rozjechał na przejeździe. Ruszałam ze stania (światła na przycisk, osobiście przeze mnie wciśnięty) po spędzeniu na przejściu jakiejś minuty w towarzystwie trójki innych rowerzystów. "Nie zauważył". Mimo że grupa była spora...
Jakoś dojeżdżając do skrzyżowań z nadrzędną, na które "z dużą prędkością" może wyskoczyć ciężarówka, kierowcy nauczyli się uważać - dadzą radę i w przypadku przejazdów rowerowych...

Offline Olexy

  • Uczestnik
  • **
  • Wiadomości: 197
  • Płeć: Kobieta
    • Warszawska Akademia Rowerowa
Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
« Odpowiedź #42 dnia: 05 Lut 2013, 13:17:23 »
@ Kenneth i Raffi

Sama napisałam, że
Cytuj
Oczywiście- jeśli kierowca jest jednocześnie rowerzystą (nie chodnikowcem) to jest w stanie zrozumieć pewne zachowania np. mijanego cyklisty na drodze czy ogólnie bardziej zwraca uwagę na rowerzystów
Więc oczywiście, że zgadzam się z twierdzeniem, że dobrze gdy kierowca jeździ również rowerem.
Chodziło mi raczej o ten nieszczęsny tysiąc kilometrów (wiem, że był to przykład, ale ogólnie chodzi o dość 'spory dystans') Prawda jest taka, że znaczna część osób nie przejedzie tyle nawet w rok- widzę to nawet po swoich znajomych, którzy przejadąc 20km chodnikiem "w tą i z powrotem" uważają to za spore osiągnięcie, jazdę w mżawce nazywają "hardcorem" o zimie oczywiście już nie wspominając (nawet teraz- gdy jest ciepło i sucho).
Lekcje nauki jazdy po mieście takie jak były organizowane z okazji święta Cyklicznego, czy taką jak Raffi zorganizował dziennikarzowi z Uwagi są super, więc oczywiście fajnie byłoby gdyby przyszły/obecny kierowca wziął udział w takiej kilkugodzinnej lekcji, ale zmuszanie kogoś do przejechania 1000km w np. pół roku uważam za chore. (btw- Czy w takim razie wg Kennetha, ludzie niepełnosprawni nie mogliby otrzymać prawa jazdy?)
Warto zachęcać ludzi do jazdy na rowerze i spojrzenia na ulice z punktu widzenia rowerzysty, ale nic na siłę. Szczególnie, że jak ktoś dziś złośliwie mija rowerzystów 'na gazetę', to nawet wyjeżdżone minimum rowerowych km raczej nie zmieni jego podejścia.
Warszawska Akademia Rowerowa- zapraszamy na naukę jazdy rowerem w ruchu miejskim! www.facebook.com/WarszawskaAkademiaRowerowa

Offline fionotron

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 906
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
« Odpowiedź #43 dnia: 05 Lut 2013, 14:02:16 »
A zwyczajni kierowcy już z prawkiem mają nas głęboko w.... bo dla nich "rower = rekreacja".
A wcale tak nie jest.

No właśnie - Tak właśnie niestety myślą niektórzy kierowcy. I ograniczają ''kręcenie'' do rekreacji. I w ''głowie im się nie mieści'' - To że niektórzy np. dojeżdżają - przez cały rok do pracy rowerem i to wcale nie dlatego, że muszą, albo dla oszczędzania - ale po prostu że Tak Lubią! I nawet jakoś do tego nie muszą się zmuszać - np. w srogą i śnieżną zimę. Inni jeszcze odnaleźli się w zawodach np. MTB. Są oni zawzięci i walczą do samego końca - mety, o jak najlepszy czas i zawsze im mało tych maratonów!. Inni znowu umawiają się w nocy na rowerek i ''wykręcą''  nieraz i bardzo słuszne dystanse powyżej 100km! Następni organizują wielodniowe a nieraz nawet i wielotygodniowe wycieczki rowerowe - i Dają Radę!
Wszystkie te grupy rowerowe są rowerowo ''pozytywnie zakręcone'' - i takie różnorodne podejścia do ''kręcenia'' wskazują na to -  że rower może być sposobem na życie    :)     .
I w wielu przypadkach moich kolegów rowerzystów z Masy Krytycznej czy kolegów zawodników z Maratonów MTB ''kręcenie'' jest sposobem na życie - co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości.


Kenneth

  • Gość
Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
« Odpowiedź #44 dnia: 05 Lut 2013, 14:06:33 »
@Olexy - ty chyba nic nie zrozumiałaś z tej dyskusji... Tu nie tyle chodzi o przejechanie kilometrów w ciągu jakiegoś czasu - ale o zdobycia pewnego doświadczenia w poruszaniu się po jezdni, a przede wszystkim OBYCIA w tym. tak aby ten kierowca jak wyjedzie na droge nie był kimś kompletnie zielonym, kto zatrzymuje ruch w promieniu kilkuset metrów z racji swojego sposobu poruszania się - ale umiał poruszać się w sposób płynny - tak jak inni. Żeby dla takiego kogoś wykonanie zgodnie z PoRD skrętu w lewo było czymś prostackim, niezależnie, czy wykonuje ten skręt na jezdni 1, 2 czy 5 pasmowej. Żeby ten ktoś umiał wjechać na Rondo Babki, zmienić na nim pas i wyjechać w swoim kierunku bez zatrzymywania całego ruchu dookoła.
Czy to jest takie trudne do zrozumienia? I proooszę... Nie próbuj mi tłumaczyć, ze 30 albo i 100 godzin jazdy samochodem nauczą kandydata dobrego prowadzenia samochodu. na to potrzeba kilometrów - i to właśnie zrobionych na takim prostym rowerku, gdzie jest więcej czasu na pomyślenie, więcej czasu na obserwację i na właściw(sz)e zachowanie.

Odpowiednio używany rower - jest znakomitym narzędziem do nauki jazdy po mieście.
I nie wynajduj mi proszę ludzi niepełnosprawnych czy inne osoby, które nie moga jeździć na rowerze. Schodzisz z tematu - zupełnie niepotrzebnie.