30 godzin kursu obecnego to jest tylko po to, aby chyba zaznajomić kandydata na kierowcę z czymś takim jak samochód. To powinno być nie 30 - ale 300.
Rozumiem, że tyle właśnie godzin zamierzasz opłacić i wyjeździć z instruktorem zanim pójdziesz na swój egzamin? Bo proponowanie czegoś, czego się samemu nie chce stosować jest dziwne
Problemem kierowców w Polsce jest brak poszanowania dla innych uczestników ruchu, uważanie ich za gorszych, co z kolei rodzi pogląd, że "droga jest moja i idźcie stąd wszyscy!"
To jest problem. Do tego nie jest to problem na którym kursy skupiają się w odpowiednim stopniu. Kierowcom nie tylko nie wpaja się, że drogi nie należą do nich, a są tylko ich użytkownikami, w miastach zazwyczaj wcale nie najważniejszymi ani najliczniejszymi, ani tym bardziej nie uczy się ich szacunku do pieszych i rowerzystów.
Zmuszanie kogoś do przejechania rowerem XXXX km to jakaś paranoja i wzbudziłoby to tylko większą niechęć.
A moim zdaniem nie. Problem wielu kierowców to brak spojrzenia na ulicę z drugiej strony, spoza samochodu. Takie spojrzenie powinno być wpajane na kursie, a np przechodzenie przez ruchliwe przejście dla pieszych (jako pieszy), czy skręcanie w lewo na ruchliwej Puławskiej 1000 razy lepiej wytłumaczy kierowcy konieczność zmniejszenia prędkości i dbania o innych uczestników ruchu niż tysiąc pogadanek Pasiecznego w TV i drugi tysiąc akcji edukacyjnych.
Jestem pewny, że KAŻDY jeden, który pochodzi sobie po przejściu w Mysiadle w mig zrozumie po co stoi tam fotoradar i 50 czy 60 km/h. Każdy jeden, który pojeździ sobie drogą rowerową na Sobieskiego, KEN lub Marszałkowskiej w mig zrozumie dlaczego dokładne rozejrzenie się zanim się wjedzie autem na przejazd rowerowy jest ważne. Innymi metodami można to tłumaczyć godzinami i skutek wcale nie jest taki pewny (patrz: Lis)
Dlatego uważam, że obowiązek chodzenia i jeżdżenia rowerem w ramach kursu na prawko wcale by nie był złym pomysłem. Znacząco podniósłby świadomość kierowców, niskim kosztem i małym wysiłkiem.
Już nastąpiła jakaś zmiana w egzaminach- to dobrze. Wiedza o przepisach powinna być egzekwowana, myślę, że nie najgorszym pomysłem byłoby robienie co kilka lat takich testów, wraz z badaniami lekarskimi.
Oczywiście, że prawo jazdy nie powinno być dane raz na zawsze. Od 1997 roku mieliśmy blisko 80 zmian w PoRD, a w rozporządzeniach dotyczących kierowców (wyposażenie pojazdów, znaki i sygnały drogowe itd) pewnie drugie tyle. To, że kierowcy nie mają ŻADNEJ motywacji, by się z tym zapoznawać i być na bieżąco, to jeden z większych błędów obecnego systemu.
Mnie się podoba tutaj system amerykański i słynne DMV, które kierowca musi odwiedzać co kilka lat, a także wtedy gdy popełni jakieś większe wykroczenie drogowe.