1. Przypomnij sobie jak ja składałem LWB i SLRa... są zdjęcia i widać nawet na nich jakie są części i jakiej firmy. Bo z tym nie ma się co kryć, przeciętny osobnik i tak pozna i tak. Więc po co zdrapywać naklejki, szlifować metal do gołego?
Szlifować to mi się nie chce, więc bez przesady.
Naklejki zdrapuję z kilku powodów. Pierwszy jest taki, że można to zrobić szybko i łatwo - więc czemu by nie? Drugi i najważniejszy jest taki, że moim zdaniem przeciętny osobnik nie pozna (i jestem się w stanie założyć o Colę, że mojego np widelca nie poznasz)
Po trzecie, bez nalepek zwykle części wyglądają lepiej (zwykle, bo np z dampera nie zdejmuję, bo będzie wyglądał gorzej). Po czwarte, nie lubię jak mój rower wygląda jak słup reklamowy różnych marek (reklamę to będę woził jak mi za nią zapłacą). Po piąte - wiele z tych nalepek jest pstrokatych, a ja pstrokacizny nie lubię.
Nie usuwam log trudnych do usunięcia (np wymagających zamalowania lub szlifowania). Z premedytacją nie usunąłem loga Accenta z kierownicy - moim zdaniem świetnie optycznie obniża wartość roweru
Nie usuwam też log firm, które i tak niemal niczego nikomu nie powiedzą, bo one też obniżają optycznie wartość roweru
od czasu jak mam poziomkę i od chwili kiedy rozłożyłem i złozyłem VG3 na części i nie została mi potem żadna "zbędna" część
Z ciekawości: Ile części "niezbędnych" Ci zostało?
serwis jest póki co u mnie w garażu. Nooo... poza kolami.
Ja też większość w rowerze robię sam. W zasadzie poza zaplataniem kół, chyba wszystko inne.
Inna sprawa, że nie ma tego dużo. Wymiana klocków hamulcowych 1-2 x w roku. Raz na kilka lat wymiana pancerzy i linek. Pompowanie kół. Wymiana napędu raz na 2-3 lata. Koniec