Zdarzają się uczestnicy Masy, którzy nie będąc "Organizatorami" ani "licencjonowanym" Zabezpieczeniem, sami, z własnej woli pomagają Zabezpieczeniu - np. ja jak jeździłem sam na Masę, to tak robiłem.
Bo tak się prawidłowo powinno robić, osób z regularnego zabezpieczenia jest około 30 kilku i nie posiadają zdolności teleportacji
(dlatego trzeba zostawić im lewą wolną), jeśli widzimy, jakieś zagrożenie, np: niezabezpieczoną uliczkę z której wyjeżdża samochód
i skręca w peleton, albo coś podobnego, to nie liczymy na zbawienie, bo ono zwyczajnie nie nadejdzie.
Oczywiście, jesteśmy twarzą warszawskich rowerzystów, więc zachowujemy się kulturalnie i adekwatnie do sytuacji, czasem wystarczy poprosić kierowce żeby nie wyjeźdzał z parkingu i na wszelki przypadek stanąć przy nim, Jeśli chce pogadać, to pogadać z nim, jak nie to zwyczajnie zastawić wjazd w peleton.
Generalnie z mojego kilku letniego żywotu w zabezpieczeniu, mogę powiedzieć że wszystko może się zdarzyć (i generalnie się zdarza) więc zawsze trzeba wiedzieć jak się zachować.
Przykładowo po jakiejś słownej i nie tylko przepychance z jakimś kierowcą, który wykrzykując coś pod naszym adresem i udowadniając nam że nasza ręka położona na jego masce nie powstrzyma go od rozjechania wszystkich do okoła, trzeba być gotowym, żeby za chwilę stanąć na przejściu dla pieszych i jakoś fajnie pogadać z pieszymi i opowiedzieć im o naszych celach - wycinając tam ruch oczywiście.
A zdażają się też osoby niepełnosprawne, na przejściu dla pieszych, rzadko, ale się zdażają, i trzeba umieć je ubezpieczając własnym ciałem przeprowacić przez peleton - gdy mieliśmy lizaki było to średnio łatwe.
Taki żywot ZABEZPIECZENIA . . .