kursowanie to pikuś. Ja przez kilka dni z rzędu mijałem na moście gdańskim diesla z podniesioną klapą i kombinującymi coś ludkami :0)
weź w takich warunkach rozmrażaj, holuj itp. Współczuję.
Holowanie to no problem, wyciągasz linke, zaczepienie trwa 30s i holujesz. Wiem, bo ostatnio ściągałem Merca z sedesem.
A diesle faktycznie teraz mają pomór. Głównie za sprawą paliwa, bo nowoczesne silniki mają wtryski pod gigantycznym ciśnieniem, które bardzo łatwo się zatykają, gdy tylko paliwo nie jest idealne. Starsze diesle, o ile tylko z paliwa nie jest kompletna kasza i o ile tylko jest sprawny akumumatoor i świece, jeżdżą bez problemu.
Ale padają nie tylko diesle. U mnie na parkingu dzień w dzień obserwuję cykl pod tytułem "pożyczamy sobie prąd". Benzyniaki też szwankują, ludzie biegają z akumulatorami, cuda Panie :-) Z benzyniakiem jest o tyle łatwiej, że jak odpali to zwykle już pojedzie dalej bez problemu. Diesel może zdechnąć 10km od domu, bo akurat wyssie już całą ropę w stanie płynnym i w baku zostanie tylko kasza, której nie będzie w stanie zassać.
W taką pogodę siadają też duże pojazdy. Tam z kolei jazdy są z układami pneumatycznymi. Skrapla się w nich, a potem zamarza woda. Nagle okazuje się, że np opada zawieszenie z przodu pojazdu i nie da się jechać dalej. Albo nie ma hamulców na dwóch kołach. Albo nie działają drzwi. Albo pojazd nie wstaje z przyklęku. Dotyczy to tak ciężarówek jak i autobusów i potrafi wystąpić w najmniej spodziewanym momencie (np 20 minut jazdy od pętli, na skrzyżowaniu).
Jazda rowerem w porównaniu z tym wszystkim jest miła, komfortowa i przyjemna ;-)