Nie zapominajmy też iż Pola to "tylko" kilkadziesiąt hektarów "zwykłej" miejskiej zieleni, podczas gdy Łazienki stanowią uporządkowany, prestiżowy kompleks parkowy z masą zabytków. Co by nie mówić, miejsce bardziej reprezentatywne.
Argument o "tu nie wieś by jeździć rowerem" zupełnie do mnie nie trafia. Zwłaszcza, że rowery po parku jeżdżą (a przynajmniej jeździli w tzw sezonie) codziennie. I jeżdżą nimi służby parku. Znaczy ich rowery są bardziej prestiżowe? Możesz wyjaśnić ten fenomen, że rowery ochrony są prestiżowe, a mój już nie? Co trzeba zdemontować/zmienić/zamontować w rowerze by stał się wystarczająco prestiżowy?
Z "plebejskim" rowerem jak mój, po parku można też po Łazienkach chodzić, do upadłego. Czy rower staje się nieprestiżowy dopiero, gdy wsiada się na siodełko? A może jest inne wytłumaczenie?
Wpuszczenie tam rowerów, nawet tą jedną wyznaczoną trasą, popsułoby harmonię oraz spokój tego miejsca.
Hałasem, który robią koła rowerów, czy błyskami światła z lampek?
Zbędna ironia. Chodziło mi o zakłócanie spokoju poprzez "obce" (oczywiście pomijam tutaj elektryczne wozy służb parku) pojazdy poruszające się ze znaczącą prędkością pomiędzy ludźmi.
Skąd założenie znacznej prędkości? Robiłeś jakieś badania i pomiary z jaką prędkością ludzie jeżdżą rowerami po parkach? Chętnie posłucham jakie ten argument ma poparcie w rzeczywistości. Chyba, że to argument z cyklu "mogliby". Na taki argument odpowiadam niżej.
Poza tym, czemu rower jest "obcy" i dla kogo? Bo chyba nie dla Łazienek, skoro dziadki z ochrony jeżdżą tam rowerami po 8-10h dziennie....
Wyznaczone przejazdy i strefy mogą być nagminnie łamane przez obie strony.
Per analogia: Mógłbyś być gwałcicielem, zapewne jesteś odpowiednio wyposażony. Czy należy Cię prewencyjnie zamknąć? Bo na takim poziomie jest ten argument.
Prawo łamać można i teraz. Można wjechać rowerem do parku, to fizycznie możliwe. Czy to znaczy, że trzeba zamknąć park na kłódkę, zaminować wejścia i alejki, a ogrodzenie podłączyć pod prąd? Jeżeli nie, to tolerujesz łamanie regulaminu! Aaaaa, toć pawie przestaną jajka składać... :-))))
Jak daleko można zabrnąć w irracjonalny strach przed czymś czysto teoretycznym, zanim zacznie działać zdrowy rozsądek?
Argument iż na zachodzie się da ze sporym powodzeniem podobne rozwiązania wprowadzić nie bardzo do mnie przemawia. Polska mentalność jest chyba wszystkim powszechnie znana, a zmiana jej wyjątkowo trudna i wymagająca masy czasu.
No to tym bardziej powinniśmy zacząć ją zmieniać już teraz, a nie czekać nie robiąc nic przez kolejne dekady. Mentalność nie zmieni się sama. Współżycia społecznego nie da się nauczyć izolując ludzi od siebie. Wręcz przeciwnie, trzeba im stwarzać szanse interakcji.
Że nie wspomnę o tym iż w innych miejscach ludzie umieją ze sobą współżyć. W Powsinie, na Polach Mokotowskich... czemu zatem akurat w Łazienkach mieliby nie umieć? Czyżby od elitarności parku ludzie dostawali małpiego rozumu? A może to jednak zwykła wymówka?
Uwierz mi, starsi ludzie czy babcie/opiekunowie z małymi dziećmi mogą być tam niemal niezależnie od pory. Małe dzieci na ogół wcześnie wstają, a najlepszym "sposobem" na zajęcie się dzieckiem to spacer. Emeryci co prawda, w późniejszych godzinach "porannego szczytu", na ogół jeżdżą po lekarzach, ale nie wszyscy.
Nie wierzę. Głównie dlatego, że lubię się czasem wybrać do Łazienek. Zwykle właśnie o dziwnych porach - przed pracą (rano), pod wieczór... Bywało że łaziłem po parku godzinę (z plebejskim na maxa rowerem) lub siadałem na trawie na tyłach Belwederu i nie spotykałem żywej duszy. A nawet jak spotykałem to byli to pojedynczy ludzie, z rzadka turyści lub wycieczka szkolna. Ale nic, co by stanowiło realny problem zmieszczenia się wspólnie w wielohektarowym parku.
A nie ma jej z powodu braku miejsca, czy może problemem jest infrastruktura podziemna? Pytam, bo mam wrażenie, że ten wymieniony przez Ciebie powód wymaga dodatkowych wyjaśnień
Chodziło mi o trudności z wkomponowaniem w infrastrukturę parku (alejki i zieleń) trasy dla rowerów. Jakoś nie bardzo potrafię wyobrazić wycięcia kilku wiekowych drzew aby poprowadzić kolejny pas asfaltu, czy slalom tejże drogi wokół co większych drzew. Jednak w temacie infrastruktury (tym bardziej rowerowej) jestem zupełnym laikiem, więc mogę się sromotnie mylić odnośnie tej kwestii.
Oświeć mnie Rafał.
Proszę bardzo. Otóż... NIC NIE TRZEBA BUDOWAĆ. Jest alejka północ-południe, ma z 5m szerokości. TIR by się zmieścił (i bywa, że się mieści). Naprawdę więcej nie trzeba. Nie trzeba tego rozbudowywać, wkomponowywać, poszerzać, wycinać, ani wyburzać. Trzeba tylko zdjąć kłódkę z bramy i przestać udawać, że na 5m nie minie się mający 0,9m rower i pieszy, nawet z szerokim wózkiem dziecięcym.