W tej konkretnej sytuacji (tylko przejście dla pieszych) nie było policjanta kierującego ruchem, pojazdów uprzywilejowanych, lewoskrętu czy prawoskrętu. Była prosta droga na której pojawił się pieszy idiota w czasie, w którym być go tam nie powinno.
Nie twierdziłem, że był. To ty twierdziłeś, że jak zielone to można "gaz->deska", bo droga wolna. Ja Ci tylko pokazałem kilka przykładowych codziennych sytuacji na dowód, że się mylisz i zielone nie oznacza pustej drogi przed sobą i braku innych uczestników ruchu na kursie kolizyjnym.
Cywilizacja? Nie, raczej głupota i przyzwyczajanie pieszych do tego, że są świętymi krowami którym wszystko wolno. A samochód swoje waży, swoją prędkość posiada i w miejscu się nie zatrzyma.
To o czym mówisz to już kwestia ideologii stojącej za podejściem do bezpieczeństwa ruchu drogowego. Osobiście znam dwie takie ideologie:
Jedna zakłada, że pieszy powinien uważać gdzie włazi. Jest bardziej sprawiedliwa dla kierowców, którzy nie są "karani" za możliwe przewinienia pieszych lub mówiąc prościej: za to, że piesi bywają idiotami i czasem wbiegają pod koła za piłką, albo robić coś równie głupiego. W praktyce stosuje ją wschód europy, np Rosja.
Niestety sprawiedliwość społeczna nie idzie w parze ze zmniejszaniem ilości ofiar i poprawą bezpieczeństwa. Tą ideologię nazywam ideologią "wal po osobówce bo spierdoli. Albo ideologią "moskiewską", bo podobnie jak towarzysz Stalin, nie przejmuje się "koniecznymi stratami"
W praktyce metoda ta skutkuje statystykami jak w Polsce. Około 5000 ludzi ginie na drogach co roku, ale za to jest "sprawiedliwie". Wiwat
Jest też inna ideologia, która leje ciepłym moczem na sprawiedliwość społeczną, a za cel główny stawia sobie zmniejszenie liczby ofiar na drogach. Stosują ją Dania, Holandia, kraje skandynawskie, Francja (od niedawna) i jeszcze inne kraje zachodu, które twierdzą, że
w bezpieczeństwie na drodze chodzi o to by było bezpiecznie, a nie sprawiedliwie. W imię tego wymyślili sobie, że kierowca prowadząc auto ma uważać na wszystkich niechronionych uczestników ruchu: pieszym, rowerzystom i generalnie innym idiotom włażącym pod koła. Właśnie dlatego, że jego auto dużo waży i nie zatrzyma się w miejscu, ma jechać tak, by w razie co zatrzymać się w porę. Dają więc pieszym przywileje, a kierowcy kolejne obowiązki i szykany, zmuszające by uważać na tych, co mogą zginąć. Jawna niesprawiedliwość, nikt się nie wstydzi mówić, że tak jest. Ale najwyraźniej działa w praktyce. Bo roczne statystyki wypadków mają takie, jakie my wyrabiamy nierzadko przez jeden długi weekend. Ta szkołę nazywam "zachodnią" lub "cywilizacją śmierci".
Kwestią ideologiczną jest co się popiera. Ja popieram szkołę zachodnią, godząc się na jej wady. Ty popierasz tą drugą, zakładam że także akceptując jej wady. Nie ma ideologii lepszych i gorszych, nie ma też kompromisów ideologicznych. Człowiek nie zmieni tego w co wierzy. Nie dogadamy się więc w tym zakresie. Proponuję by każdy został przy swoim
Według Ciebie, Raffi, można przechodzić na czerwonym?
Nie powinien był przechodzić na czerwonym. I napisałem to już w pierwszym moim poście. Pieszy też złamał prawo. W tej materii się w 100% zgadzamy.
Ja po prostu twierdzę oprócz powyższego, że prawo złamał też kierowca, zatem wina pieszego nie jest taka bezsprzeczna jak napisałeś Ty.
Dlatego właśnie uważam, ze sąd będzie miał ciekawą sprawę. Sam się chętnie dowiem jak to się skończy - czy winą pieszego, czy współwiną, czy winą kierowcy. Wszystkie opcje IMO są całkiem możliwe.