A nie przyszło komuś do głowy, że w Bangladeszu udział rowerów w ruchu ulicznym, jest znacznie większy niż w Warszawie, a rozjeżdżanie ślimaków, które masowo migrują po kopulacji zmniejsza estetyczne doznania związane z jazdą na rowerze.
I ja nie jestem gołosłowny, znam takie miejsca na Mokotowie gdzie idąc pieszo, lub jadąc na rowerze, po deszczu trzeba uważać na ślimaki, które są wszędzie i ciężko je zobaczyć.