To nie jest takie proste jak się wydaje, poprzestańmy na tym, że autobus musiał mieć zluzowane hamulce i musiało być trochę z górki, bo innego sposobu nie widzę. Przy stosunku mas 1:20 (załóżmy) i przekształceniu dużej części energii w ciepło/hałas/(absorpcji przez strefy zgniotu) pozostanie nam może 1:100 prędkości wejściowej pojazdu mniejszego. Przy idealnie sprężystym(bez strat) zderzeniu zakładając stosunek mas 1:20 przy prędkości 80km/h autobus uzyska całe 4 km/h. Zakładając mało realny wariant prędkości 100km/h małego i 0 bez hamowania dużego, oraz efektywności 30% (strasznie wydajne) wychodzi nam: 5km/h*0.3 czyli jakieś 1,5km/h~0,42m/s.
Zakładamy, że ciężki nie miał ani trochę hamulców.
Jak widać, jeżeli toczyłby się bez oporów te dwa metry, to zajęłoby mu to około 5 sekund, czyli całkiem dużo jak na wciśnięcie hamulca, nie? A zakładając realizm sytuacji jest to hm... naciągane?