Przykładem niech chociaż będzie to forum
To akurat kiepski przykład, bo... forum powstało. I akurat ja niemało w tym pomagałem, by wszystkich do tego przekonać
Albo "impreza integracyjna". Ja chciałem to przeprowadzić. I co? Dostała to Savil. Chciała dobrze. A wyszło jak zwykle.
Mnie się tam całkiem podobało. Ognisko było super, miejscówka fajna, miałem z kim i o czym pogadać... żałowałem tylko, że aparatu nie wziąłem. Zachód Słońca był tamtego dnia przepiękny.
A mnie się nikt nie zapytał o pomysły, mimo, że ja byłem pomysłodawcą i o to się starałem.
Widzę, że sporo tej frustracji w Tobie siedziało. Dobrze, że mówisz o tym. Źle, że mówisz to dopiero teraz, wylewając żółć na forum, a nie np na spotkaniach Przedmasowych.
Wracając do konkretów, czyli imprezy - to nie ja o tym zadecydowałem, więc pisanie tego jako pretensji do mnie to szukanie argumentów na siłę. Natomiast - czytając takie posty na forum jak Twoje z wątku LR, to specjalnie się nie dziwię, że do organizacji imprezy mającej spajać grupę wybrana została Savil.
Albo próbowałem tanio załatwić miejsce do parkowania rikszy. I też zostałem olany.
W właściwie to zostałeś wysłuchany, a nie olany. Tylko, że oferta, którą miałeś, była słaba. Nie była tania, nie kalkulowała się finansowo, lub jak wolisz - cytując Ciebie - wyszło jak zwykle. Już o tym rozmawialiśmy, więc nie będę się powtarzał.
Dodam tylko dla przypomnienia: Rikszą zajmuje się wyłącznie Skeler, więc pisanie jakiś żali do Niego, że niby to moja wina, to zwyczajna manipulacja.
A czas na pisanie wypracowań na forum w kłótniach ze stormem albo ze mną masz?
Pokazem niewiedzy i ignorancji jest twierdzenie przez Ciebie, że napisanie dobrego pisma i napisanie posta na forum trwa tyle samo.
Tzn może dla Ciebie tyle trwa, jak walisz pisma bez zastanowienia, w ciemno. Ale taka robota to nie robota, bo się później jest zbywanym bardzo łatwo, bo się pismo wysłało nie tu gdzie trzeba, albo poprosiło o coś niemożliwego w realizacji. Skuteczność to dokładność, a ta wymaga czasu.
Aby napisać pismo za kogoś, kto mnie poprosi, zwykle najpierw musiałbym pojechać w teren, by dane miejsce poznać. Ty może piszesz wolno posty, ale dla mnie pojechanie w teren z Białołęki np do Ursusa, by zobaczyć tam stan w terenie (a czasem także porobić zdjęcia, poobserwować ruch, albo wyciągnąć miarkę i pomierzyć coś), to zupełnie inna ilość czasu niż klepnięcie posta. A przecież na wyjeździe w teren się nie kończy. Zwykle trzeba później coś posprawdzać (np pisma ZM, by moja opinia nie była niezgodna z tym czego domagał się tydzień temu np Olek), przypomnieć sobie stan prawny by nie wyjść na idiotę (nie pamiętam 400 str. CzeKa, widocznie nie jestem tak oblatany jak Ty), sprawdzić mapy co jest planowane, by postulat miał sens, czasem skonsultować się z kimś mądrzejszym. Dopiero na końcu tego wszystkiego jest napisanie sensownego pisma, które faktycznie trwa już krótko.
Samo pisanie pisma to po prostu tylko końcówka długiej roboty, której nie widzisz i której pewnie nigdy nie wykonywałeś. Tą robotę najlepiej jeżeli wykona osoba regularnie bywająca w terenie (czyli ten co sprawę zgłasza), a nie outsider, który pojedzie na dane skrzyżowanie raz i albo zobaczy problem, albo go nie dostrzeże (bo np pojedzie o porze, gdy problem nie występuje).
A właściwie to nie jest końcówka, bo często na jednym piśmie się nie kończy.
Plus trzeba regularnie bywać w terenie o którym się pisze, by obserwować co się zmienia. Np wyrównanie jednej studzienki na Jagiellońskiej zgłaszałem 3x. Za każdym razem naprawiali i pisali że naprawiają, tylko robili to źle. Gdyby nie była to moja codzienna droga do szkoły, to bym po pierwszej odpowiedzi, że naprawiają temat odpuścił i wcale temu komuś bym nie pomógł, a tylko zniechęcił go, że pisma nic nie dają.
Dlatego każdy powinien pisać o trasach, po których faktycznie jeździ. I później powinien sam kontrolować co się zmienia. A nie liczyć, że Raffi z Białołeki będzie raz w tygodniu dymał np na Ursynów, by sprawdzać czy już załatali dziurę i czy zrobili to poprawnie. Bo komuś innemu się nie chce napisać samemu.
Także powtórzę - spróbuj nabyć nieco doświadczenia w miejsce ignorancji i niewiedzy. A potem pogadamy
Przecież tym nic nie zdziałasz.
Czas pokaże. Kropla drąży skałę. O ustawie i kilku innych tematach z zakresu moich zainteresowań też tak mówili.
Cóż, kilka osób pisało to samo co ja. Ale zostali delikatnie mówiąc spacyfikowanie przez "grupę zarządzającą" i faktycznie- wychodzi że tylko ja się czepiam.
Albo po prostu do innych trafiają racjonalne argumenty
Ty na nie odpowiadasz zwykle "nic nie zdziałasz", nie przekonasz mnie. Patrz na swój post powyżej
Ale ja nie jestem tak bezczelny jak Ty- ja nikogo nie namawiam ani nie zmuszam do pisania jeśli nie chce.
To stoi w jawnej sprzeczności z tym co napisałeś parę zdań wcześniej, czyli z próbą przekonania mnie, że powinienem pisać pisma za wszystkich.
jeśli nie chce.
Jeżeli komuś nie chce się nawet napisać pisma, to - moim zdaniem - problem który mi zgłasza jest nieistotny i nie warty zajmowania się nim. Skoro nie przeszkadza komuś, kto po tym jeździ, to dlaczego miałoby przeszkadzać to mnie, który po tym nie jeździ?
Jeżeli przyjdzie do mnie np. Gromanik (albo ktoś inny), który powie "Słuchaj, napisałem o to i o to, odpowiedzieli tak i tak. Zobacz, tak to wygląda na zdjęciach w terenie. Jak to teraz ugryźć?" to bardzo chętnie pomogę. Pomogę, a nie odwalę całą robotę za kogoś.
Inna sprawa, że Gromanik już dawno doszedł do momentu, w którym to ja Go mógłbym w wielu sprawach pytać o radę
Z czego jestem dumny, bo zaczynał m.in. z moją pomocą.
W ten sposób, zamiast załatwienia za kogoś 5 spraw, czasem udaje się zdobyć taką osobę jak Grzesiek, czy Maciek, który nauczy się i później sam załatwi spraw 300, albo 500. Dlatego uważam, że moja metoda jest efektywniejsza niż napisanie 5-7 pism za kogoś "komu się nie chce".
Może nie robiłem tego co Ty, ale robiłem dużo innych rzeczy o których Ty nie masz pojęcia.
Możliwe, że faktycznie nie wiem o czym piszesz do urzędów. Więc to jest to miejsce, w którym należy powiedzieć
SPRAWDZAM. Wymień powiedzmy pierwsze 50 spraw rowerowych,o których pisałeś
Aby było uczciwie, zrobię
TO SAMO. To bodajże pierwsze pismo, które napisałem do ZDM (z pomocą kilku osób, np Czajnik załatwił cyfrówkę, co w 2005 roku było niełatwe, a po mieście jeździło i sprawdzało teren z 10 osób). Nie wszystko naprawili - ale tak to właśnie jest, gdy człowiek próbuje zbawiać świat i pisać naraz o całym mieście. Teraz już takiej masówki nie uprawiam
PS: do sejmu mnie nie ciągnie. Mam alergię na oszustów i złodziei.
To aż dziw, że w ogóle z domu wychodzisz
Przekichane życie musisz mieć. Dosłownie, skoro to alergia.
Cóż, sam wspomniałeś o sejmie. Kariera polityka przed Tobą. Ale mojego głosu mieć nie będziesz.
BTW. Wisi mi Twoje zdanie na temat mojej osoby. Bardziej polegam na zdaniu osób, które są w moim życiu i je kształtują- rodziny i przyjaciół. A Ty się do nich nie zaliczasz.
No z taką postawą, to się specjalnie nie dziw, że brakuje Ci później kolegów na spotkaniu Przedmasowym i w innych sytuacjach. Ludzie jednak czasem czytają, to co piszesz i wyciągają sobie wnioski.