Polecam trasę, bo nawierzchnia jest w dobrym (a na wielu odcinkach w idealnym) stanie, ruch samochodowy znikomy, a jedzie się przez bardzo ładne tereny. Trasa idealna do nawijania kilometrów.
Start: Otwock (jeśli z Warszawy, to kierujemy się na Górę Kalwarię). Szosą wzdłuż Wisły dojeżdżamy do trasy Grójec ? Mińsk Mazowiecki. Tu kilka kilometrów koszmaru jazdy w towarzystwie TIRów, przejazd przez Wisłę, dość stromy podjazd na skarpę i jesteśmy w Górze Kalwarii, gdzie na rondzie skręcamy w stronę Warki.
Po kilkuset metrach ? nowiutka nawierzchnia, potem nieco gorzej, za to ruch samochodowy redukuje się prawie do zera. Można za to pościgać się z traktorami. Przez 20 km walczymy z pokusą podprowadzenia kilku jabłek z ciągnących się wzdłuż szosy sadów :-).
Warka, przedziwny pomnik lotników (widoczna z daleka ukośna igła), kilka zakrętów w centrum, zjazd, Muzeum Karawaningu i jesteśmy znów na szosie, za moment jest bardzo malowniczy widok z mostu na Pilicę. Kierunek ? Kozienice. Jazda przez bardzo ładny las, po drodze kilka wiosek.
Kilkanaście kilometrów przed Kozienicami (które w myślach nazywam Krowiecycami) widać kominy elektrowni. Wreszcie wjeżdżamy do Kozienic, gdzie na dzień dobry niemiła niespodzianka ? pojawia się ścieżka rowerowa i zakaz jazdy rowerem (który ignoruję, choć ścieżka wygląda przyzwoicie). Przebijamy się przez miasto i kierujemy na Sandomierz. Zaczyna się cudowna szosa przez Puszczę Kozienicka. Jedzie łagodnie w górę i w dół, pięknie poprowadzona przez las, a nawierzchnia jest idealnie gładka. Niestety, za przejazdem kolejowym kończy się las i luksusy, więc postanawiam wracać.
Na przejeździe ucinam sobie miłą pogawędkę z panem szlabanowym o pociągach towarowych wiozących węgiel do Kozienic i ruszam dalej w drogę powrotną. Po chwili doganiam pierwszych (i ostatnich) rowerzystów, jakich spotkam na trasie ? robią pętlę Dęblin-Kozienice-Dęblin. Dalej jazda bez żadnych przygód po tej samej trasie. I tylko wiatr ? w tamtą stronę był boczny i niezauważalny, teraz zmienia kierunek i wali prosto w twarz. Na szczęście ok. 16-ej całkowicie cichnie. W niezłym tempie wracam do domu.
Jeszcze raz podkreślam dobre warunki i znikomy ruch samochodowy.