Osobiście patrząc na toc o ten pan robi i gdzie stawia sygnalizację świetlną (vide rondo Babki Radosława czy Bema) także jestem za usunięciem tego pana z jego stanowiska i proponuję mu dać łopatę do ręki.
Nie to bym specjalnie Pana Galasa uwielbiał, czy nawet lubił (blokuje budowę dużej ilości infrastruktury rowerowej, zwłaszcza pasów i kontrapasów i dość opornie podchodzi do wdrażania Strategii Transportwoej Warszawy), ale możesz Go wywalić na zbitą twarz i to niewiele zmieni.
Część rzeczy, które Cię wkurzają, a które On wprowadza w życie nie wynika bowiem z Jego widzimisie lub niewiedzy, a z polskich przepisów, które po prostu pisali kretyni, a później kolejni kretyni uchwalili wierząc w to co powiedzieli pierwsi kretyni. A ponieważ każdy dowolny Jego następca tez będzie musiał się do tych przepisów stosować, to cudów nie będzie
Zamiast wywalać Galasa trzeba zrobić to, co zresztą On sam powtarza od dawna - rozwiązać Mu ręce. Usunąć z drogi "
Czerwoną Książeczkę", która jest tak źle napisanym i sprzecznym ze sobą gniotem, że w zasadzie najlepiej byłoby ją w całości wywalić z polskiego systemu prawnego do kosza. Albo napisać zupełnie od nowa.
To "CzeKa" właśnie wprost doradza jako wzorcowe chore rozwiązania typu przerywanie ciągłości drogi rowerowej pasami dla pieszych, czy pozwala tworzyć pasy rowerowe "tylko podczas remontów dróg", a już np podczas ich budowy - nie. To "CzeKa" odpowiada za długo palące się czerwone światło na jezdni większości nowoprzebudowanych skrzyżowań. To "CzeKa" jest winna temu, że w Stolicy nie ma tabliczek T-22, czy kontrapasów. Spora część horroru drogowego to wina tego prawnego bubla!
Tym rozporządzeniem można wykończyć dowolnego Drogowca w Polsce i to nawet nie tylko dlatego, że liczy 400 stron i walnięcie nim kogoś w twarz oznacza wysłanie Go do szpitala. Ten bubel jest chory, przestarzały, sprzeczny sam ze sobą i niedorzeczny. Klną na niego chyba wszyscy, którzy chcieliby cokolwiek zaprojektować dobrze. W Polsce prawdopodobnie nie ma ani kilometra ulicy lub drogi rowerowej w 100% zgodnej z tymi przepisami.
A wywalić należałoby "ekspertów" "doradzających" Ministerstwu Infrastruktury (wcześniej MTiGW) przy tworzeniu tych gniotów i zmianie ich statusu z zaleceń na obowiązujące prawo. Są odpowiedzialni za te buble, włącznie ze sprzeczną z Konwencją Wiedeńską ustawą PoRD z 2001 roku, którą po dekadzie czasu udało się nam w końcu wyprostować i mają konkretne nazwiska, których tu nie podam. To co ci "eksperci" naprodukowali przez te lata "w imię bezpieczeństwa" mogło zabić na polskich drogach setki jak nie tysiące osób. Jedyna wina Galasa tutaj polega na tym, że się do tego prawa stosuje. No ale nikt nie chce iść siedzieć za łamanie prawa i wcale Mu się nie dziwię