Wiedziałem, że to będzie jak kij w mrowisko. Specjalnie nie napisałem, czym jechałem bo to nie ma znaczenia - to taksiarz złamał co najmniej kilka przepisów a ja ani jednego (nawet grzecznie pokazałem, że w lewo skręcam). Bogu dziękuję, że nie chciałem tam wtedy jechać prosto, żeby na ścieżkę się dostać, tylko "po samochodowemu" - skręcałem w ulicę.
No ale mam blachy LLU, jestem "wśnioch", "kmiot", "kapus piepszony", "słój", który "w gumofilcach zabłoconych do salonu na dywany ładuje". Tyle nowych rzeczy się o sobie dowiedziałem
Chociaż są tam i rozsądni ludzie:
"Ale w odniesieniu do tej konkretnej sytuacji ponawiam pytanie: Czy rzekomo poszkodowany miał tablice z Lublina, bądź inne, które mogą świadczyć o podejściu do ruchu miejskiego w sposób wiejski, czy wymyśliliście to sobie sami, bo tak wygodniej zjechać kogoś kto zgłasza się pretensjami do sposobu poruszania się po drodze naszych kierowców"
Refleksja: jacy na forum, tacy na drodze.