Jako eksperyment, postanowiłem zmierzyć czas dojazdu i tak:
Na poziomce dotarcie do pracy zajmuje mi 40min, przy czym jest to czas, od trzaśnięcia drzwiami, do posadzenia tyłka w docelowym miejscu. (...)
Spodziewałem się, że z uwagi na to, że góralem łatwiej mi przeciskać się pomiędzy samochodami, i to, że mogę ominąć dwa miejsca gdzie stoję na światłach, czas ten będzie którzy.
Jakie było moje zdziwienie, gdy spojrzałem na stoper... 40min.
W zimę to czasy są podobne, nieżaleznie od tego czym się jedzie. Obserwuję to u siebie - słabe ATB, ATB z porządny osprzętem, poziom - niezależnie na czym jeździłem, wszędzie było z grubsza to samo. Poziomem zimą nie rozwiniesz się, bo ślisko, to i MTB nie traci. Oby do wiosny
Poziomka jest zdecydowanie szybsza
Ale nie zimą. Ile razy zimą się porządnie rozpędziłem na poziomie, to bardzo szybko zaczynałem tego żałować. Nie to bym się wywracał. Ale nikt się nie spodziewa, że po lodzie można rowerem jechać 35km/h, więc nieświadomie zajeżdżają drogę, wchodzą pod koła, wyjeżdżają z podporządkowanej... a droga hamowania wydłuża się w nieskończoność, bo przyczepność niska. Parę razy się ratowałem przed dzwonem jakimiś wymyślnymi manewrami, to sobie odpuściłem szybką jazdę zimą.
W końcu cel numer jeden to dojechać. To aby zrobić to szybko, jest na dalekim trzecim planie.
w rynsztok nie wjadę bo bez zdecydowanego ruchu kierownicą
Jeżeli masz na myśli te rynsztoki na Krakowskim Przedmieściu, to projektanta tego ustrojstwa należałoby komisyjnie przeciągnąć twarzą po tych rynsztokach, wzdłuż całej ulicy, w obie strony. Po jednym razie za każdego cyklistę, kto na nich leżał.
A było ich całkiem sporo. Nie ma chyba osoby na UW, co by dojeżdżała rowerem na uczelnie i nie leżała przez te rynienki na skrzyżowaniach. Przynajmniej wszyscy, z którymi gadałem, leżeli co najmniej raz.
Dla poziomkowiczy pocieszenie jest takie, że leżeli wszyscy, niezależnie czym jeździli. Więc to nie kwestia roweru, a debilnego rozwiązania.
Myślę, że na tej trasie, najszybsza była by... szosa
Czy ja wiem. W zimę szosą też nie poszalejesz, bo tam jeszcze mniej przyczepności do asfaltu niż w poziomie. Sądzę, że na szosie zimą będzie bardzo podobny czas dojazdu jak na ATB i poziomie.
Kilka zim temu jeździliśmy we trzech na podobnej trasie - ja, Seba i Pimpf. Często sobie jechaliśmy razem, bo tak przyjemniej. Ja na poziomie, Seba na przełajówce na slickach, Pimpf na szosie lub OK. Widziałem jak chłopaki bardzo musieli zwalniać na śliskim lub mokrym (a także wtedy gdy nie mieli pewności czy jest ślisko). Zaryzykuję stwierdzenie, że poziom wtedy zazwyczaj był najszybszy. A raczej nie tyle najszybszy (bo się nie ścigaliśmy), a posiadał największy zapas przyczepności pod kołami, gdy jechaliśmy z jednakową prędkością.
Choć prawda jest taka, że różnice nie były spektakularne - gdybyśmy zaczęli się ścigać, to okazałoby się, że wszyscy jedziemy bardzo, BARDZO podobnie. Mój zysk byłby głównie na tym, że mój poziom nie ma kierownicy na wysokości lusterek i hamuje o wiele lepiej niż szosa, a nie na szybkości jazdy na prostej
Szosa zyskuje, gdy jest przyczepność. Ale akurat chyba nie w stosunku do pozioma, bo poziom z przyczepnością też może się rozwinąć. Choć dużo zależy od trasy. Poziom jest szybszy, ale zwykle wolniej się rozpędza, więc jak światła są często, wygrywać może szosa.